niedziela, 20 lipca 2008

Łeb jak sklep, czyli dlaczego nie lubię swoich włosów

i raz


i dwa.

p.s. obyło się bez piekarnika, pizzę zrobiłyśmy po prostu w prodiżu (ale beznadziejne słowo)


Tymbark wygrzebany z asfaltu: Wprowadź PIN

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

A ja na focie myślę o dwóch rzeczach: "Hmmm,ciekawe jak Igi włosy będą wyglądały za kilka lat, hmmm i o jutrzejszym spotkaniu z Panią obok:):):):):):)"

Anonimowy pisze...

A co ty stara na jakieś rauty chodzisz?

Iga pisze...

Halinka: eeeeeeh praca, praca, praca.. ;]