piątek, 30 grudnia 2011

Miłość x 4

1.
Sh. i jego A. właśnie wrócili z Afryki i dziś oznajmili nam, że wzięli tam masajski ślub bez białej sukni, tysiąca gości i deski serów, za to z bransoletkami z kamyków. Na moje pytanie, czy on jest ważny tu w Polsce, odpowiedzieli równocześnie -
A.: Nieee
Sh.: Oczywiście, że tak!


2.
Czy wiecie, że Nowy Port zamieszkują nie tylko ludzie w kapturach plujący, palący i pijący przed klatkami schodowymi, ale również Jowita, która po prostu ot tak dała mi regał?


...który kocham?


3.

I nie tylko ja :)

4.

Co jest prawdziwym testem miłości?
Gdy mama wiesza mokre pranie nad wanną zaraz przed tym, jak masz się wykąpać.

niedziela, 25 grudnia 2011

Trolololo...

Z dedykacją dla Martity :)

Przy stole

Wszystko ładnie, wszystko pięknie...




Tylko wszystko mi przypomina o dwóch puchatych kulkach, których doglądają Karolina i A., która pięknie śpiewa z Michem...


To znaczy, że wariuję, tak?

"Dawaj najpierw te cherry.."

"... bo korek ma zepsuty, to wypijemy!"


Świętujemy z moją Mamą pełną gębą (nawet dwiema, dwoma).

Pozdrawiam Was serdecznie znad sterty mandarynek, prezentów, śledzi i brudnych naczyń.

Dziś po 14 na Polsacie najlepszy film świąteczny ever :)


czwartek, 22 grudnia 2011

Bianusia i Boluś

Gdy ma się tak cudownego kota jak Bianka, jedyną słuszną decyzją jest wzięcie drugiego takiego samego.


Stąd właśnie u nas Boluś, który miał być kopią Bianulki.


Okazało się jednak, że on i ona diametralnie się różnią!


Mają zupełnie różne głupie pomysły: podczas gdy ona zjada słomki w szklankach z napojami, on gryzie światełka choinkowe

Ona obraża się śmiertelnie za wpychanie jej tabletki do gardła, on zalewa się wtedy pianą i gryzie mnie po palcach


Ona ucieka w panice, gdy ktoś niesie w ręku coś większego niż książka, on wniesioną do domu choinkę wita od progu z podniesionym ogonem i wielkimi okrągłymi oczkami


Gdy ktoś dzwoni do drzwi, Bianka chowa się przez pół godziny pod łóżkiem, a Bolek już stoi w przedpokoju gotowy, bo przecież ten ktoś za drzwiami przyszedł właśnie do niego


Bianka nie zje niczego poza swoją i Bolutka karmą, Boluś zje wszystko poza swoją karmą


Jednak w dwóch kwestiach są identyczni:

Oboje muszą spać koło mnie


i..




Tak, jestem gotowa, by jechać na święta do Mamy. (Bolek podobnie jak Bianka wydelegował się sam)

Pegaz jedzie jutro samochodem do Opola, więc wszystkim, którzy "marzą o białych Świętach", proponuję chwilę refleksji nad wypadkami, opóźnionymi lotami, odwołanymi pociągami i zerwanymi trakcjami. Śnieg ssie.

Wesołych Świąt!

poniedziałek, 19 grudnia 2011

All I want for Christmas


Pakowanie jak każda inna czynność manualna nigdy nie było moją mocną stroną.

Stąd też obdarowywane przeze mnie osoby musiały silić się na sztuczne uśmiechy już trzymając pakunek jakby wyjęty z ogniska dla niepełnosprawnych dzieci.




Gdy masz kota pakowanie staje się zdaniem jeszcze trudniejszym.



Gdy masz dwa koty, przestaje to być możliwe.



(macie pojęcie, ile kosztuje ten zestaw plastikowych zwierząt z anomaliami?!)

niedziela, 11 grudnia 2011

Regina Phalange

Ponieważ ani świat ani życie nigdy nie było sprawiedliwe, nie wszyscy wiedzą, jak A. która pięknie śpiewa, śpiewa.
Otóż śpiewa ona najpiękniej na świecie.


By wszyscy mogli się o tym przekonać, nareszcie zgłosiła się na casting z najgorszym prowadzącym ever, z dziurką w brodzie. (prowadzący a nie A.) Jako że czuję się w obowiązku dopilnować, by świat dowiedział się w końcu o A., pojechałam tam z nią.




I co się okazuje: nie wejdziesz, jeśli nie zaśpiewasz.


Tym oto sposobem zostałam dumną posiadaczką numeru 1295, która nazywa się Regina Phalange


Dzięki czemu mogłam odprowadzić A. która pięknie śpiewa pod samą salę przesłuchań.
I dopilnować, by nie zaśpiewała country.

Po czym przyznać się organizatorom, że na trzeźwo i bez organisty nie zaśpiewam ani jednego słowa.

A. oczywiście dostała się dalej, dzięki czemu w styczniu podbije Zabrze. W związku z tym potrzebuję osoby na Śląsku, która będzie tam z nią, by ją wspierać, kibicować jej i dopilnować, by nie zaśpiewała country.

Już dziś zaocznie wznieśliśmy parę kieliszków za to, że A. jest wielką gwiazdą, była nawet proszona kolacja.




A słowa "chrupiąca, zarumieniona skórka" zostały zdefiniowane na nowo.

sobota, 10 grudnia 2011

Jowita

Jowita ma zawsze świetne pomysły na imprezy.

To właśnie u niej była ta impreza z postaciami z filmów i bajek, w której piliśmy wódkę przebraną za lisa.

Dziś była nasiadówka z kuchnią polską, gdzie wszyscy przynieśli jakiś smakołyk z rodzimej kuchni, nawet Piotr i Paweł przygotowali śledzie ze śliwką.



Niestety mój wieczór sponsorowała równie polska wiśniówka z sokiem z krajowych bananów, stąd zdjęcia są nieco chaotyczne i mało poglądowe.



Musicie zatem na słowo uwierzyć, że polska kuchnia to świetny smalec, golonka i muffinki z pierogami!



Tak wyglądały jeszcze na imprezie:




A tak już w domu:


A tu znajdziecie pełen ich wybór:

www.fajnebaby.pl

czwartek, 8 grudnia 2011

Drapak

By oduczyć Bolutka drapania bardzo wyrafinowanej i stylowej ściany z imitacji łupka w stylu późnych lat dziewięćdziesiątych w przedpokoju, kupiliśmy mu drapak.

Jako że lubimy wszystko robić z rozmachem, to się rozmachnęliśmy i kupiliśmy mu taki z budką i dwoma platformami do leżenia.



Gdy Pegaz go składał, Bolek oglądał W11.



Na chwilę zainteresował się nim, gdy Bianulka podeszła i zaczęła z niego korzystać (najmądrzejszy kot na świecie)




Ale poza tym ma go gdzieś, a najlepszą rzeczą, jaka mogła mu się w życiu przytrafić to...




...karton po drapaku.


A drapak z budką i dwoma platformami?


Czasem służy nam za dodatkowy stolik, gdy mamy gości.

niedziela, 27 listopada 2011

Choinka

Choć marzyło mi się mieszkanie pod lasem, to od początku mierziła mnie wielka choinka rosnąca przy oknie mojej sypialni.

Otóż co się okazuje: po dzisiejszej nocy może być to sprawa nieaktualna -

http://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/Wielka-wichura-na-Pomorzu-Sa-ranni-n53353.html

wtorek, 22 listopada 2011

IKEA

Zawsze sądziłam, że wszyscy mieszkańcy Trójmiasta, którzy mają dzieci, czekają na niedzielne popołudnia, by wsadzić dzieci do samochodów i jechać z nimi do Ikei. Gdzie te do woli biegają, biegają płacząc lub tylko płaczą. Musi być w tym ziarno prawdy, bo dziś, we wtorek w całym sklepie była może dwójka dzieci (oba płaczące, tylko jedno biegające).



I nikt inny jak Ikea właśnie odpowiada za chwilowe zbratanie się moich dwóch kotów.



Bo nawet Bianka słysząc szelest folii zawsze wyjdzie ze swojej kryjówki, by ją pozaczepiać. Bratanie trwało pół minuty, nie skończyło się najlepiej dla Bolusia, a dla folii jeszcze gorzej.



W przybijaniu ramy pomagał Bolek.


A oto efekty.


Jak widzicie moi drodzy Czytelnicy, jeśli idzie o zdjęcia, ich jakość jest niezawodnie ta sama :)

niedziela, 20 listopada 2011

Aaaa meble przyjmę


Ciepłe, z mięsem i za darmo - oto trzy wyznaczniki dobrego obiadu.
Jeśli idzie o meble, możemy ograniczyć się do tego trzeciego.

Jak się okazuje, gdy wydasz wszystko, co masz, na mieszkanie i kota, każda darmowa szafka czy stolik jest darem cennym niczym Barbie z Pewexu 20 lat temu. (tak, wciąż jestem stara)

Dziś kierowana potrzebą opróżnienia kartonów i dość naiwną nadzieją pognałam na serwis tablica.pl w poszukiwaniu sensownych mebli.

Co się okazuje :)


Szukajcie, a znajdziecie - ode mnie dla Was, szczególna perełka:



Nic tylko brać i narobić w słoiki!

sobota, 19 listopada 2011

Odkrycia



Nowy kot to nie tylko kolejny obiekt mojej miłości. To także impuls do nowych odkryć, sztuk dwa.

Bianka ma drugie oblicze.
Poza byciem kulką do kochania i spania na mojej głowie jest ona także Cerberem siedzącym na krawędzi mojego łóżka wydającym z siebie pomruki niczym z wnętrza wulkanu, gdy tylko rudy puchaty ogon zamajaczy na horyzoncie.

Mam mnóstwo kurzu pod kanapą.
Bo właśnie stamtąd muszę wyciągać zszokowanego Bolusia po nieudanej integracji z Bianką.

czwartek, 17 listopada 2011

Boluś

Posiadanie własnego mieszkania ma dwie zalety:
1. można wiercić dziury, gdzie się chce
2. można mieć nieograniczoną ilość kotów

Zatem!


Poznajcie mojego drugiego kotka - Bolesława zwanego Bolusiem, Bolutkiem, Bolonezem lub Śliczną dzidzią-midzią swojej mamusi.

Reaguje też na "Ej! Złaź z tego blatu!!!"



Tak jak się spodziewałam, pojawienie się Bolusia w moim życiu spowodowało wielką obrazę dwóch osób - Bianusi i mojej Mamy.

Mama po kilku ostrych słowach o dzieciach, starych pannach i zoo, rzuciła słuchawką, a Bianka schowała się pod łóżko.

Stan na teraz: Boluś zjada mi firanki, a Mama i Bianka nie odzywają się do mnie.

Słodki jest :)

poniedziałek, 14 listopada 2011

Relatywizm

Gdy ma się samochód, który jest białym seicento, wydaje się, że jest to najgorsza rzecz na świecie.
Jednak, gdy wraca się z Jelitkowa na Morenę przez niemal 2 godziny, bo 143 zmieniło trasę, 8 jedzie tylko do pętli, a 127 odjechało o minutę za wcześnie, inaczej spogląda się na swoją Białą Strzałę Pomorza i Opolszczyzny.



No chyba, że się jej nie ma, bo Pegaz ją oddał do komisu, to wtedy pozostaje czatowanie na 127 z połową Moreny w środku.

niedziela, 13 listopada 2011

Przyjęcia niespodzianki

Uczestniczyłam w takich dwóch. Jedno odbyło się na cześć koleżanki Sh., gdy schowaliśmy się po ciemku w jej pokoju w 20 osób i czekaliśmy, aż przyjdzie, a mi się chciało siku. A z drugiego wróciliśmy wczoraj.
Gdy po kolei wchodziliśmy z klatki do mieszkania A., która pięknie śpiewa, oczy jej męża odzianego w luźny dość każualowy dres robiły się coraz większe. Wszystkiego najlepszego Michał! ;)
Impreza mimo, że robiona na kolanie i w wielkiej tajemnicy, była przednia. Zrozumiałam, że czas już iść, gdy pośród imion dla naszego nowego kota padały takie propozycje jak Bimber, Bigos i Bidet (żeby było podobne do "Bianka").

A co u mnie?

Kupiłam mieszkanie, zamieszkałam z Pegazem, więc jak sami widzicie, nic specjalnie ciekawego się nie dzieje.

No chyba, że przebieramy Bianusię za Króla Juliana i wtedy jest strasznie śmiesznie.

niedziela, 16 stycznia 2011

Adasia już nie ma

Właściwie nie spodziewałam się, że osobą, która najbardziej zatęskni za Adasiem, będzie Pegaz. Okazało się jednak, że kot, który wykonuje więcej ruchów w jedną godzinę niż moja puchata Bianusia w ciągu dnia, przypadł mu do gustu.

Jednak dzień rozłąki nadszedł i musieliśmy oddać Adasia do jego domu. Ale po kolei.


Początkowo Adamowi bardzo zależało na konfrontacji z Bianką, której chęci na to samo były mniej więcej takie:



Jako że znana jestem z wpadania na dobry pomysł, postanowiłam na takiż wpaść.
Pamiętacie, co działo się w przedszkolu, gdy nie chcieliście jeść wątróbki? Niektóre panie przedszkolanki niezaznajomione z dwudziestowieczną myślą pedagogiczną próbowały różnych środków.
Ja też.



Efekty były takie sam jak przy połączeniu rozpłakanego przedszkolaka i wątróbki.


Odpuściłam zatem, jednak Adaś powalczył jeszcze trochę.


Bez efektów.


Resztę pobytu u nas piękny roczny burman spędził na zrzucaniu różnych rzeczy z blatów, stołu i półek. Jak się okazało dopiero po jego wyjeździe, także na odgryzaniu nogi mojemu piernikowemu reniferowi z choinki.



Adaś odjechał, Pegaz się z tym pogodził i tak o... wróciła nasza codzienność.

środa, 5 stycznia 2011

Drugi kot

Zastanawiałam się, jak skończy się wzięcie drugiego kota do domu.

Jak się okazuje, dla jednego oznacza to dodatkową miskę z karmą.


A dla drugiego piekło na ziemi :)


Poznajcie Adasia, który zamieszkał z nami na kilka dni i najbardziej na świecie boi się mojej puchatej Bianusi :)