poniedziałek, 29 czerwca 2009

Czas

Jak to jest, że gdy na coś czekamy, to czas wlecze się niemiłosiernie i czujesz każdą mijającą sekundę, a gdy jesteś szczęśliwy z powodu czegoś, co musi minąć, to w życiu nie leciał szybciej?

Potrzebuję wysokiego niebieskookiego bruneta, który potrafi zrobić z trzech dni pół godziny a potem z czterech kilka miesięcy.
I niech mi naciągnie sznurki na balkonie.

sobota, 27 czerwca 2009

Zagadka botaniczna

Co zostaje z truskawki zostawionej na dwa dni w zamkniętym pojemniku?

....









............














..............





Dmuchawiec :]

piątek, 26 czerwca 2009

Pierwszy raz jego muzykę usłyszałam z analogowej płyty "Bad". Dla małej pyzatej dziewczynki koleś w skórzanej kurtce z cekinami był jak z kosmosu.
To było jak zjawisko, gdzieś z daleka, z jakichś Stanów, które są tylko w telewizji.
Jak półbóg na scenie, w świetle fleszy, wśród opadającego dymu.


I tak będę go pamiętać.
No szkoda chłopaka :/

czwartek, 25 czerwca 2009

Z. jest w Gdańsku

Posiedziałyśmy na moim balkonie we trzy z Bianką, oblepiłyśmy się styropianem ze ścian, zrobiłyśmy przegląd zaręczonych znajomych, obejrzałyśmy najgrubszego noworodka na świecie ("ona wygląda jak Wojciech Mann") i umówiłyśmy się na jutro na wielkie zniszczenie.


Śpię ostatnio po 5 godzin, więc naprawdę nie mam siły już na nic.

środa, 24 czerwca 2009

Międzynarodowy Dzień Przytulania


Sh. :"Dziś jest dzień przytulania. Więc cię nie przytulę."

niedziela, 21 czerwca 2009

Przez weekend

Po ponownej masakrze, jakiej dokonałam na swoim koncie w miniony weekend, ktoś powinien mi skonfiskować kartę a mnie samą ubezwłasnowolnić.
Jacyś chętni?


Ale dzwonili przed chwilą do mnie z mojego banku mówiąc, że zostawiłam kartę w jednym ze sklepów (poznajcie Igę). Więc może będzie lepiej, jak odbiorę ją, gdy już wreszcie zapłacę za mieszkanie ;>

Acapulco czyli wieczór panieński pięknej A. vol. 2.

Próby i przygotowania do wieczoru panieńskiego wciąż trwają!

A wczoraj wypróbowałyśmy moje ulubione miejsce - bańki mydlane, stuletni Dj, papierowe talerzyki zamiast popielniczek, "Kanikuły" i ludzie starsi nawet ode mnie czyli Koliba!

Zaczęło się trochę niemiło, gdyż zostałam wyproszona z samochodu, bo jako jedyna z dziewczyn nie śmierdziałam ogniskiem ale potem było super.

Już w drodze zaczęłyśmy przekrzykiwanie się na temat depilacji woskiem, chłopaków z podstawówki, zdjęć rozwodowych i wszystkich naszych teściów - aktualnych, przyszłych, byłych i przyszłych niedoszłych.

Potem były dzikie tańce, śpiewanie Feela, nabijanie się z blondwywłoki, której kocie ruchy przypominały konwulsje (a wszystkie odstawione przy 5 różnych facetach w ciągu 20 minut).
Niestety gdy zaczęła się najlepsza zabawa, tzn. gdy jakaś wielka dziewczyna zaczęła bić cztery razy mniejszego od siebie faceta a Dj puścił dedykację "dla Zdziśka od całej klasy z okazji 20. rocznicy matury", to my musiałyśmy już się zwijać.
A już leciały takie szlagiery jak "Acapulco"!

Ale fajnie być dziewczyną :)

piątek, 19 czerwca 2009

Rok temu

Z.:

Iga (19-06-2008 22:46)
a będziesz moim stałym czytelnikiem?
Zieloneczkiaa (19-06-2008 22:46)
nie wiem
Iga (19-06-2008 22:47)
co, słaba jestem ?
Zieloneczkiaa (19-06-2008 22:47)
masz za duże cycki do pisania

Sową:

Sowa (20-06-2008 8:04)
dawaj linka :)
Iga (20-06-2008 8:04)
www.igapisze.blogspot.com man :)
Sowa (20-06-2008 8:11)
:)

Bocian:

Iga (19-06-2008 21:51)
tadam.. stało się
Iga (19-06-2008 21:51)
piszę bloga
Iga (19-06-2008 21:51)
wiem, że jestem już za stara na zaczynanie takiego cyrku
Iga (19-06-2008 21:51)
ale trudno

A., która pięknie śpiewa:

Iga (19-06-2008 21:51)
Joanno Knitter
Iga (19-06-2008 21:52)
Oficjalnie zapraszam na ....
Iga (19-06-2008 21:52)
....
Iga (19-06-2008 21:52)
werble
Iga (19-06-2008 21:52)
www.igapisze.blogspot.com

Piękna A.:

Iga (19-06-2008 21:36)
Asiu
Asia (19-06-2008 21:46)
co?
Iga (19-06-2008 21:47)
myślę, że ta chwila jest dość doniosła Asiu...
Asia (19-06-2008 21:47)
no?
Iga (19-06-2008 21:47)
www.igapisze.blogspot.com
Asia (19-06-2008 21:47)
yeeee!
Iga (19-06-2008 21:48)
:)
Asia (19-06-2008 21:48)
to teraz pisz
Iga (19-06-2008 21:48)
piszę
Asia (19-06-2008 21:51)
KOCHAM CIĘ
Iga (19-06-2008 21:51)
wow
Iga (19-06-2008 21:51)
dobra jestem :D

Pawulon:

Paweu Over (18-06-2008 22:11)
http://www.youtube.com/watch?v=qHqTTSjWBvg
Iga (18-06-2008 22:11)
kto to jest ten Czesław śpiewa?
Paweu Over (18-06-2008 22:12)
nie wiem
Paweu Over (18-06-2008 22:13)
ładne?
Iga (18-06-2008 22:13)
ale ładne..


I tak powstała nazwa mojego zielonego bloga, dzięki któremu wyszłam z depresji.


Codziennie zagląda do mnie kilkaset osób (w tym głównie z google z hasła 'tort na wieczór panieński', 'laski w skarpetach' i 'rytuały godowe żyraf kenijskich').

Przez ten rok obroniłam mgr, skończyłam studia podyplomowe, kupiłam jednego kota, dwa razy zmieniałam pracę, byłam na kilkudziesięciu koncertach, kilka razy w kinie, wypiłam kilkadziesiąt butelek wina, zmieniłam kolor włosów, bawiłam się na 2 weselach, pomalowałam mieszkanie, byłam na 2 (dwóch) randkach i raz jechałam motorem.


A od niedawna jestem szczęśliwa :)

środa, 17 czerwca 2009

Urodziny mojej A.






Mam nadzieję, że je rozczyta. A nawet jeśli nie, to na pewno dobrze wie, jak bardzo Ją kocham i chcę, żeby była szczęśliwa.



Sto lat Aguś :*

wtorek, 16 czerwca 2009

Potrzebuję urlopu

Wchodzę dziś do pracy.
Zabieram nasze gazety. Przeglądam pierwsze strony.

I aż usiadłam z wrażenia.

Pewien 85-letni dziadek (znany niegdyś jako Andrzej Łapicki) od kilku dni jest mężem 25-letniej dziewczyny.
Tzn. , że dzieli ich jakieś 180 lat różnicy.

I wtedy właśnie poczułam, że potrzebuję urlopu od takich rewelacji. Że od jutra biorę L4.
I zapisuję się do sanatorium.


A najbliższe sanatorium mam gdzie? W So.
Dlatego wybrałam się na (zaskoczenie) samotny spacer do So. Zaliczyłam jeszcze wystawę plakatów Alfonsa Muchy (polecam, Galeria Sztuki Współczesnej w Sopocie, od 11 do 19, do któregośtam czerwca, aha i w poniedziałki nieczynne).
Załapałam doła, nagniotłam sobie i otarłam stopy, naburmuszyłam się bez sensu jak jakaś idiotka na kogoś, na kim bardzo mi zależy sprawiając tym samym, że pewnie już nigdy nie odbierze ode mnie telefonu i wróciłam sobie do domu.


Teraz w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku zjadam górę węglowodanów i oglądam "Gotowe na wszystko". A co mi tam.


A to powiesiłam sobie nad biurkiem w pracy, żeby pamiętać, żeby niczemu już nigdy się nie dziwić.

niedziela, 14 czerwca 2009

W tę nienajgorszą niedzielę...

...siedzę sama w domu z Bianką.





I jak tu nie wpaść w depresję?

sobota, 13 czerwca 2009

W najbrzydszą sobotę roku

...siedzę sama w domu z Bianką.
Akurat to mam w małym paluszku, więc zajęć mi nie brakowało.

Postałam na balkonie.
Zagłosowałam w głupiej ankiecie na gronie.
Zrobiłam pranie.


Otworzyłam sezon na śliwki.

(i pobawiłam się picasą ;p)

I skończyła mi się wena na następnych kilka godzin, więc siadłam do sudoku.
Tja...



Boże jaka nuda.

Ha!

A ja wczoraj wieczorem byłam na spacerze z piękną A. w okolicach McDonalda i pan na stacji benzynowej zapytał mnie o dowód :D


Którego oczywiście przy sobie nie miałam :P

czwartek, 11 czerwca 2009

Iga na motocyklu

Po dość depresyjnym wypadzie na film, podczas którego starałam sama siebie przekonać, że samotne wyjście do kina jest super, miałam naprawdę udany wieczór.

Sh. zabrał mnie ze sobą na koncert do Ucha.

Super było być na koncercie, gdzie średnia wieku nie jest niższa od mojego o 10 lat. Ale szybko się zmyliśmy, bo Sh. powiedział, że "ma zbyt niską tolerancję na nagie spocone ciała ocierające się o niego".

Ale najważniejsze, najważniejsze!
Jechaliśmy motorem!!!!
Ja pierwszy raz w życiu :)

Jazda motocyklem jest jak przejażdżka kolejką górską.
Jest ci niedobrze, czujesz, że zaraz umrzesz, chcesz, żeby już się skończyło, a gdy jest już po wszystkim, chcesz jeszcze raz.

Teraz chodzę jak cowboy, ale było super!
A w drodze powrotnej nawet otworzyłam oczy!

Afonia i pszczoły

Uwielbiam filmy Jana Jakuba Kolskiego. To jedne z tych, które zostawiają po sobie wrażenie jeszcze bardzo długo. Ale nie takie wrażenie jak zapiekanka, którą zjadłam w E., tylko takie, że chce się o nich jeszcze długo myśleć.

Grażyna Błęcka-Kolska, która grała w nim główną rolę, nie ma silikonowych piersi, botoxu w czole i potrafi grać, więc diametralnie różni się od Megan Fox i nie trafi na niczyj pulpit na komputerze.
Pewnie dlatego siedziałam dziś na sali kinowej sama.
Sama.
No i dlatego, że nie miałam z kim pójść.

Ale!
Chodzenie do kina samej ma swoje plusy. Całe mnóstwo!
Nikomu nie przeszkadza, że jesz.
I z nikim nie trzeba się dzielić.

Nikt nie śmieje się w tych momentach, co nie trzeba albo gdy aktor na ekranie przeklnie.
Można wybrać sobie najlepsze miejsce na sali. Położyć kurtkę na fotelu obok. Nie trzeba walczyć z nikim o oparcie pod łokciem.
Nikt nie zasłania widoku i można sobie swobodnie wyciągnąć nogi.

Dodaj obrazCałe mnóstwo plusów.

Tylko że smutno jakoś.

środa, 10 czerwca 2009

Zamach

Spisek jakiś.
Najpierw ta sprawa z kawą.
W naszym osiedlowym nie ma mojej ulubionej kawy.
Brązowa rozpuszczalna Maxwell House, ta drobniutka taka.
Nie ma.
Dlatego muszę dokonywać codziennie rano zamachu na Neskę mojej A.

A teraz jeszcze ten balkon.

Miała być niespodzianka.
Tu miałam Was zbombardować zdjęciami mojej balkonowej dżungli.


Już prawie, prawie.
W tej doniczce już zaczyna się piąć maciejka.

(bo nie byłabym sobą, gdybym zrobiła dobre zdjęcie)

A tu proszę:

Nadciągają robotnicy z rusztowaniem i z naszych balkonowych zagonów zrobią jesień średniowiecza.
I jeszcze dziś - chciałam sobie w spokoju odpocząć po pracy nad sudoku. A największa terrorystka świata pokazała mi, co myśli o moich planach:

I mogłabym przysiąc, że się uśmiechała.


ogłoszenie: można mnie śmiało zaprosić na grilla, zachęcam, mam nawet swój talerzyk.

niedziela, 7 czerwca 2009

Zachody słońca

Jestem dość sentymentalną osobą.
Może nie rusza mnie obraz na ścianę z wodospadem, wgranym szumem wody i śpiewem ptaków jako ścieżką dźwiękową, (takie potworki nadal są do kupienia na dworcu w Gdańsku) ale wzruszają mnie pewne piosenki i reklama Merci.
Porusza mnie, gdy ktoś zostawia małe karteczki z krótką wiadomością w szufladzie, albo jakiś rysunek na lustrze. Gdy ktoś przyjeżdża w środku nocy, tylko po to, by zjeść ze mną zakręcone frytki z McDonalda.
Wzruszają mnie zachody słońca.

Najlepsze w nich jest to, że wcale nie trzeba lecieć do Laosu czy innej Grecji, by je zobaczyć. Można się nimi zachwycić nawet w takim E.

Już tradycyjnie będąc w E. spotkałam się z Bobem.

I biorę całą winę na siebie.
To ja pod wpływem wspomnień o Kortowiadzie i olsztyńskich zapiekankach namówiłam Boba, żebyśmy poszli na zapieksę.
"Choooooooooooodź Bobo! Po jednej! Od poniedziałku dieta!"


I niech będzie przeklęty na wieki bar Pomidor na ul. Garbary 23 w Elblągu, którego zapiekanka tak mnie poruszyła, że o mało co nie wywróciłam się w nocy na lewą stronę...

czwartek, 4 czerwca 2009

Terminator

Czyli 130 minut z życia, których nikt mi nie odda.
Nic nie zrozumiałam z fabuły, która prawdopodobnie gdzieś tam majaczyła pośród tysiąca scen wybuchów, strzałów, pożarów, nieuzasadnionych iskier buchających ze wszystkich otworów i upadków ze stalowych konstrukcji na stalowe podłogi.
Akcja miała miejsce w 2018 roku. Amerykańscy twórcy filmowi przewidują, że w ciągu 9 lat na ziemi nastąpi taki postęp technologii, że maszyny wielkości wieżowca nabiorą świadomości i woli. I że wszystko będzie czarno białe.
Podczas gdy w Elblągu w ciągu 9 lat zakupiono dwa nowe tramwaje.

Ale jak już mówiłam Tomkowi chłopakowi z sąsiedztwa, chodzę do kina, bo tam mają najsmaczniejszy równo posolony popcorn.

I jeszcze kolejne otwarcie sezonu:


Jeżeli zjem choć jeden kawałek więcej, to chyba się ocielę.

wtorek, 2 czerwca 2009

Otwarcie sezonu raz jeszcze.

Po pierwsze na czereśnie.


A po drugie został otwarty sezon łowczy. Bianka z grubej puchatej mruczącej kulki przeistacza się w mordercę z wyłupiastymi oczami.
W prawym dolnym rogu jej niewinna ofiara, która jeszcze ruszała nóżkami, gdy niosłam ją do łazienki.

poniedziałek, 1 czerwca 2009

Żyrafy kenijskie

Giraffa camelopardalis dziś żyją tylko na terenie Tanzanii i południowej Kenii.
Zdjęcie z Focusa ma przedstawiać ich rytuały godowe.
I chyba w życiu nie widziałam nic śmieszniejszego :)


A to już Pegaz i ja:

I dalsza część naszego zezwierzęcenia. Tu atakuję kozę.

A to jest świnia tak gruba, że aż nie ma oczu :) (poniżej)




A tu Pegaz broni mojej czci i rozprawia się z łabędziem, który krzywo się na mnie spojrzał.


Nie wiedziałam nawet, że od niektórych rzeczy można się tak odzwyczaić.



A wtedy, gdy poznaje się je na nowo, są jeszcze lepsze.

Mamy czerwiec.

I tylko tyle Wam powiem ;)

Tymbark: Jak nie Ty, to kto?