piątek, 30 kwietnia 2010

Maj


Jaki maj? - spytacie.

A ja Wam mówię, że maj, bo zaraz wsiadam do pociągu i jak dojadę do Pegaza, to będzie już maj :)


Udanego weekendu!

czwartek, 29 kwietnia 2010

Wiosna

Gdański ZKM tradycyjnie już rozpoczął tę piękną porę roku włączeniem ogrzewania w tramwajach.

A Bianka już zabiła (i nie do końca zjadła) pierwszego pająka.

Równie pięknym otwarcie wiosny byłoby trafienie dziś szóstki w Lotku, bo jest kumulacja.

I tu pytanie do Was:

Czy koty mogą pływać na jachtach?

Rzeczy, których nigdy nie usłyszysz od faceta



Zdecydowanie ta niebieska! Ładnie podkreśla brzoskwiniowy odcień twojej skóry

Mój psychoterapeuta mówi, że nie zaspokajasz moich potrzeb emocjonalnych

Oszalałaś? Chcesz zmywać? Przecież teraz moja kolej!

Czasem sam się zastanawiam, co ty we mnie widzisz?

Piorę kolory, masz coś do wrzucenia?

Masz rację, to moja wina

niedziela, 25 kwietnia 2010

Gabi

Są po prostu takie emocje i myśli, które nie nadają się na bloga.
Dlatego czasem się milczy, by wreszcie się przełamać i napisać o czym innym.

I tak np. na mojego zielonego bloga zawitała słodsza niż worek cukru Gabi, mała shih-tsu, która zamieszkała u Kiwi i Christofera w Toruniu.

I cytując świeżą posiadaczkę psa "sra im wszędzie" :)

czwartek, 8 kwietnia 2010

Otwarcie

Zapomniałam otworzyć kwiecień, który sobie taki nieotwarty trwa w najlepsze już dobre 8 dni.
Żeby wszystko było, jak należy, kwietniowy Tylkowski:



Może i jestem formalistką. Ale uważam, że jak już cokolwiek otwierać i ogłaszać, to porządnie.
Kwiecień bez hucznych obchodów po prostu się nie liczy.

Dlatego wraz z Patrikosem i Bianką zrobiliśmy dziś oficjalne otwarcie sezonu balkonowego.
Oczywiście z czystego poczucia obowiązku i dla spokoju sumienia.


Od razu człowiekowi jakoś tak lżej.

wtorek, 6 kwietnia 2010

Cały świat przeciwko mnie

Słowo daję, cały świat jest przeciwko mnie.


Zawsze, gdy wybieram się na fitless, żywię nadzieję, (bo w końcu sto razy fajniej jest żywić nadzieję, niż ją po prostu mieć) że coś się stanie i fitlessu nie będzie.
Zatem może nagły pożar wywołany przez zbyt wysoką temperaturę w solarium w klubie strawi większą salę do aerobiku i połowę karimat.
Albo oliwscy separatyści przejmą tramwaj, którym jadę i pertraktacje będą trwać do 22, czyli godziny zamknięcia klubu.
Kto wie, mogę też przecież znaleźć małe niemowlę w krzakach po drodze, które okaże się zaginionym dzieckiem niezwykle bogatych i równie hojnych młodych ludzi, którym zdarzyło się zgubić dziecko.

To wszystko przecież może się wydarzyć.
Ale nigdy się nie wydarzyło :|


Jakiś czas temu przestałam żywić nadzieję, niestety jednak nie przestałam żywić samej siebie. Co w efekcie spowodowało, że wyglądam mniej więcej tak:




A właściwie to tak:


Postanowiłam się jednak wziąć w garść, aby lato powitać w ciele bogini, której Pegaz będzie chciał dać swoje nazwisko, a wydawcy miejsce na okładkach.

Muszę Wam też powiedzieć, że nabrałam nawet trochę ochoty na ten fitless i odrobinę ruchu.
To zawsze przecież jakaś rozrywka w moim życiu pełnym komputera i sierści Bianki.

Pakuję więc dzisiaj te buty i ciuchy. Wyruszam w wielką podróż tramwajem.
Wbijam się w swój uniform pt. "fitness? fitness to moje drugie imię" i ochoczo kieruję się na salę, gdzie pan mówi nam wszystkim, że zajęć dziś nie ma.

I tak o.
Siedzę odgarniam sierść Bianki z monitora i wzdycham.
Cały świat jest przeciwko mnie.

sobota, 3 kwietnia 2010

Kwiecień czyli historia pewnego żartu

Chociaż nie uważam się za osobę szczególnie lotną, to zdarzają mi się momenty chwały, gdy to wpadam na świetny pomysł.

Tak jak 1. kwietnia.
Siedziałam w pracy przy komputerze i nagle stało się. Wpadłam na świetny pomysł.

W ramach prima aprilis postanowiłam na swoim Facebooku napisać, że jestem zaręczona.


To, co zaczęło się dziać kilka sekund po tym, trochę mnie przerosło.
Wieść o tym, że wejdę w ten jakże radosny i piękny stan cywilny przedrozwodowy poniosła się aż za Ocean.
Zaręczona pobyłam przez jeden dzień i muszę Wam powiedzieć, że nie jest to takie najgorsze uczucie, polecam.
I pozdrawiam Adama vel. "patrząc na twoje doświadczenie mogłem uwierzyć, że to nie był prima aprilis".


Było nie było, przyszły Święta.

We dwie z Mamą walczymy z tą Wielkanocą.



I idzie nam całkiem nieźle.


Wesołych Świąt Kochani!