wtorek, 31 marca 2009

Sabotaż

Jedynym powodem, dla którego nie zostałam jeszcze pracownikiem miesiąca jest ciągły sabotaż.

Najpierw ze strony mojej koleżanki z pracy, która wyciągała mnie na świeże powietrze. Potem Tomka chłopaka z sąsiedztwa (który także jest Tomkiem chłopakiem zza ściany w pracy), z którym sabotujemy swoją pracę naprzemiennie: on rzuca hasło "herba?" i idziemy do kuchni a potem ja rzucam hasło "herba?" i nie idziemy do kuchni, bo Tomek ma dużo pracy.

Moją pracę i próby wyrobienia 400% normy sabotuje również słońce, które jakoś nie nastraja do siedzenia przed komputerem.

A od poniedziałku absolutnym terrorystą, który bombarduje moje starania o zostanie przodownicą pracy jest Poranny WF czyli Wojewódzki i Figurski na Esce Rock.
Dziś o mało co się nie popłakałam ze śmiechu, gdy dzwonili do jakiejś firmy z Raciborza.
Podali się za przedstawicieli producenta "Jak oni śpiewają" i poprosili o obniżenie temperatury w studio, bo Krzysztof Ibisz się rozpada i mu się oczy nie zamykają i chodzi cały czas taki zdziwiony. I proszą, żeby przestać zmniejszać tę temperaturę, gdy da się zauważyć szadź na twarzach widzów.... nie wytrzymam ;)))))

A jak już o pracy, to podziwiam panią, która sprząta u nas w bloku.
Gdy wstaję o 6 w nocy i bez oczu patrzę za okno, to ona już tam jest, grabi liście i zbiera śmieci, które te pomarańczowy idiota z góry wyrzuca przez swoje okno (bo po co wyrzucać śmieci do śmietnika).

No to ja wracam do pracy. Po herbie :)

poniedziałek, 30 marca 2009

"Wszyscy mówią mi, że kiedyś przyjdą lepsze dni

Ktoś na dobre zmieni mnie,
Czekam na ten dzieeeeeeeń."


W ramach akcji "Marzec miesiącem koncertów", którą medialnym, strategicznym i jak najbardziej honorowym patronatem objął Sh., byłam wczoraj na Ani De w Parlamencie.

Było bardzo fajnie. A potem zaczęła mnie boleć głowa i już nie było tak fajnie i se pojechałam do domu.

A Bianka właśnie w ramach akcji "Obudźmy Agę, żeby potem opieprzyła Igę" gania po domu za reklamówką.

niedziela, 29 marca 2009

Koszulki

Kiedyś, gdy byłam młoda, nosiłam różne koszulki, które miały coś oznaczać.
Np. to, że słucham Marilyn Manson albo The Offspring.
Najwyraźniej uznawałam to wtedy za ważne, żeby ludzie wiedzieli czego ja sobie słucham w domu z kasety.
Nosiłam też koszulki "zaangażowane" typu "Najpierw jesteśmy ludźmi, dopiero potem narodami" albo z jakimiś natchnionymi pseudoekologicznymi hasłami. W każdym bądź razie miały sygnalizować, że jestem za czymś. Albo przeciw czemuś, teraz już nie pamiętam.

Oczywiście te koszulki nie oznaczały niczego więcej poza "spójrz na mnie", co pewnie udawało mi się osiągać zwłaszcza za pomocą jednej koszulki z Mansonem, na której wyglądał jak krwawiący trup.

I chociaż teraz ciężko być zauważonym w gąszczu emo dzieci z kolczykami w twarzach i dziurami w uszach, przez które można przelożyć dłoń, to...

Lans nad lansy, spróbuj to przebić! ;D


Czekam na wiosnę. Osiedle Młodych zamienia się wtedy w wielki zielony labirynt z dzikami.
A zieleń to coś, co uwielbiamy.

piątek, 27 marca 2009

Quiz z jedną poprawną odpowiedzią

Co Iga robi w długi weekend majowy?

a) jedzie do Egiptu na wycieczkę all inclusive
b) jeździ sobie wesoło na rowerze po Trójmieście
c) pracuje od 8 do 20 przez trzy dni, czyta Wasze opisy na GG i nienawidzi świata



Mam trochę słaby nastrój. Ale have no fear. Mam też swoje sposoby.

Niestety ten odpada aż do przyszłego tygodnia, kiedy to w ramach wypłaty zostanę obsypana górą złota.

Więc, no cóż...

I jeszcze coś z serii "Boże, jakie to głupie, ale nie mogę przestać się śmiać":




Zwłaszcza po pierwszej szklance.

czwartek, 26 marca 2009

Wiesz, gdybyś tu był, poszlibyśmy teraz do sklepu na moim osiedlu. Szlibyśmy powoli, bo idzie się pod górę. Nie pytałbyś, czemu jestem smutna. Kupiłabym mleko, bo już prawie całe mojej A. wypiłam.
Opowiedziałabym Ci, jaka byłam kiedyś, rok temu. Że wszystko było inaczej i że nie wierzę w to, co się stało i co robiłam.
A Ty byś stał taki zadumany.

Czy wiesz, że dzień wystarczy, żeby wszystko zniszczyć?
A rok to za mało, żeby naprawić?

Sen

Miałam bardzo mocne postanowienie wyspania się w środę.
Miałam zamiar wbić się w swoją różową piżamę w koty i obejrzeć You can dance.
Niestety moje ambitne plany zeszły na bok, gdy tylko dostałam zaproszenie od A., która pięknie śpiewa na babski wieczór z Love Actually.

Trzy powody, dla których taki wieczór jest lepszy od snu?

1. A., która pięknie śpiewa, Ala i piękna A. czyli szereg dziewczyn na A., z którego ja z każdym swoim imieniem trochę odstaję ;)
(mała scena rodzajowa: siedzimy we 4 na kanapie, A., która pięknie śpiewa i my we trzy. Ona odbiera telefon i mówi do swojego męża: są tu ze mną dwie super laski!)

2.
HELLOU?! :D
Gdyby ten facet wiedział o tym, ile kobiet na świecie go pragnie i jakie ma wobec niego zamiary, bałby się wyjść sam na ulicę.
No i nie ma nic bardziej relaksującego niż wspólna, synchroniczna nienawiść do Keiry Knightley :)

3. A. ma Szynszyle!!!!!!!!
Zobaczcie, jakie ma małe łapuczki!!

Ale nie mogłam zabrać ani jednego do domu dla mojej A. :<

I tak o, wyśpię się dziś.
O ile niebieskooki brunet nie powie mi "rzucam wszystko dla ciebie Iga, tylko ciebie kocham, wyjdź za mnie"

Wtedy wyśpię się w piątek.

środa, 25 marca 2009

Wiosna

Witam Was Kochani w ten piękny piąty dzień astronomicznej wiosny.
Człowiek czekał i czekał, aż w końcu! Nareszcie!

Już niemal słyszę dzwonki u sań Mikołaja.



No a co tam u Was? Jak sprawy, hm?

Ja jeszcze nie sprawdziłam wczorajszego lotka, więc jakby mnie już tu nigdy nie było, to wiecie - kupiłam sobie niebieskookiego bruneta i tyle mnie widzieli.

wtorek, 24 marca 2009

Daj mi chwilę, chociaż tyle. (Ale nie zostawiaj nigdy już)

Można nie lubić Justyny Steczkowskiej. Za to, że ma takie fantastyczne nogi, które kręcą M. i tak idealne sztuczne piersi. I że jej włosy wyglądają tak, jak moje nigdy przenigdy nie zdołają.
To są dobre, mocne argumenty przeciwko niej.

Niestety wszystkie są nic niewarte, gdy ona wyjdzie na scenę i zacznie śpiewać. Można jej nie lubić, ale nie można nie przyznać, że ma genialny głos.
(Ok. Tomek chłopak z sąsiedztwa w ramach "prawdziwy rock skończył się, gdy Kurt Cobain umarł", jako jedyny może. Chociaż już nie pamiętam dokładnie naszej rozmowy i nie wiem, co rock ma do Justyny)

I to był mój wieczór pożegnalny z Kateriną, która jutro po niemal sześciu latach w Trójmieście wyprowadza się do Warszawy, żeby machać mi do kamery, gdy będą nagrywać Dzień Dobry TVN.

Od dwóch tygodni śpię po 6 godzin. I co, można?
Można.

poniedziałek, 23 marca 2009

Co Iga robi w pracy?





No nie mogeeeee aaaaaa nie mogeeeeeeeeee
Poryczałam się :))))))))

niedziela, 22 marca 2009

Zalewanie Marzanny

Zadanie potraktowaliśmy bardzo poważnie.
Przyszliśmy bardzo przygotowani (i bardzo spóźnieni, ale to przez Kamila).

I żeśmy dużo lali.

I topili.


I jeszcze trochę lali.

Aż ta oto dyżurna Marzanna kompletnie się zalała:

Jak to nie przegoni zimy, to ja już sama nie wiem, co da radę.

ps. Jak zobaczyłam dziś najnowszą reklamę sieci 36,6 z bobrem znającym 1000 bitów, to aż się ryżem zakrztusiłam :)))

sobota, 21 marca 2009

Pierwszy dzień

No Kochani, jak my porządnie nie zatopimy tej Marzanny dzisiaj, to ta zima w życiu się nie skończy. Dlatego chwalę takie obywatelskie inicjatywy, jaka wyszła dziś od Rambów: zalewamy!

Więc dziś z Bobą idziemy do nich uzbrojeni po zęby przeganiać tę zimę. I robię to dla Was, żeby nie było.

"Długa droga w dół"


Najlepszy koncert HS, na jakim byłam. I nie tylko ze względu na to, że chłopaki się rozkręcili jak nigdy. Tu fragment w najkoszmarniejszej jakości najważniejszej piosenki na świecie:



Wiedzieliście, że w Gdyni jest marina, po której można chodzić nocą?

Łódki i jachty są zawieszone nad głowami.

Ja nie wiedziałam.

środa, 18 marca 2009

Piętnuję

Idiotów. Kretynów. Pijanych debili, którzy nie trzymają psa na smyczy.

Stał na przystanku, nabijał się z kobiety, która kazała mu zabrać tego psa z torów, krzyczał na nią. Pies latał wszędzie.
Był tak mały, że kierowca nawet nie miał szansy go zobaczyć.

Biegłam przed siebie, żeby nie słyszeć wrzasku i płaczu tego debila.
Ale nawet teraz, gdy tu jestem i nie mogę zasnąć, nadal słyszę jego zrozpaczony krzyk.

wtorek, 17 marca 2009

Moja A. miała wolny dzień

Moja A. miała dzisiaj wolny dzień.
Jak zwykle, gdy mamy wolne dni, zamiast leżeć do góry brzuchem, trzeba załatwić cały pierdylion spraw na mieście. I jak zwykle zamiast słońca, które świeci tylko wtedy, gdy jesteśmy w pracy, pada wszystko, co tylko możliwe.

Moja A. była w bankomacie, na poczcie (Z.! Już wysłane! Priorytet - więc powinno dojść jeszcze przed Bożym Narodzeniem) i odebrała po 7 miesiącach dyplom z dziekanatu :)

Potem stała godzinę w kolejce w UPC, żeby dowiedzieć się od miłej i kompetentnej pani, że nie może oczekiwać, że wydadzą jej zaświadczenia o opłacaniu internetu BO NIE. Chyba, że napisze gdzieśtam i zapłaci 20 złotych.

Potem u pani w PKO BP dowiedziała się, że nie może wyczarować potwierdzeń przelewów z konta starszych niż rok BO TAK. Chyba, że zapłaci 15 złotych.

I tak sobie moja A. wróciła do domu w mokrych włosach i rumianych policzkach. I nic dziwnego, że w naszej łazience pojawiało się dziś coś takiego:

Jakie to szczęście, że mi jeszcze taaak do tego daleko, uo ho ho ho!




uo ho ho..... :<

poniedziałek, 16 marca 2009

With ninja as my friend nobody can hurt me

Według wszelkiej logiki właściwie nie powinniśmy ze sobą rozmawiać.
To zadziwiające, jak to wszystko się potoczyło.

Jakie to szczęście, że ja z logiką nigdy nie miałam nic wspólnego, a Ty jesteś człowiekiem, który pije drinki ze słoika po majonezie :)

Nie płacz Ellinaelu, przed Tobą jeszcze wiele urodzin!

Wszystkiego najlepszego :*

niedziela, 15 marca 2009

Moje życie się skończyło

Nieznana mi dotąd Maja, która w jakiś sposób znalazła mojego małego bloga, zwróciła się do mnie pisząc (mając na myśli Bianuczkę) "pani kot".

Chyba właśnie przekroczyłam smugę cienia.

Moralne salto w Gdyni

Kto powiedział, że nie można chodzić w pojedynkę na koncert?
Fakt, to straszna nuda. Zważając na fakt, że koncert miał się zacząć o 19 a zaczął się o 20:30 i coś trzeba było ze sobą zrobić..
A pech chciał, że akurat stał tam koleś i sprzedawał gadżety Strachów, więc czy byłabym sobą, gdybym czegoś nie kupiła?

Może to żałosne, że kupuję coś takiego samej sobie, ale hej, mówimy o kimś, kto chodzi sam na koncerty.

Zostałam tradycyjnie zdeptana, wyszturchana i oblana piwem.
A w piątek powtórka :)


Ale może pójdziesz tym razem ze mną, co?

piątek, 13 marca 2009

Spójrzcie, jaka piękna data

Zaczęłam ten piątek 13tego 50 minut temu a już zdążyłam urwać sznurek od bluzy. Zatrzasnął mi się w drzwiczkach od szafki a ja w ramach wpadania na genialny pomysł stwierdziłam, że wystarczy tę bluzę odpowiednio mocno ciągnąć, żeby go wyjąć.
Nie. Nie wystarczy.

Zrobiliśmy sobie wczoraj z moją A., Kateriną, Tomkiem chłopakiem z sąsiedztwa wycieczkę do kina na "7 dusz" (niech żyją darmowe podwójne bilety dla pracowników).

Bardzo ładny film. Spłakałam się jak to ja. Bo ja płaczę na filmach. I na reklamach (absolutny standard: reklama Merci i kiedyś reklama Wiziru o adoptowanym dziecku, któremu trzeba było prać koszulki na w-f).
Tomek chłopak z sąsiedztwa zadziwiony moim rykiem pytał wciąż, jak to możliwe, że facet bez nerki, części wątroby, jednego płuca i po przeszczepie szpiku kostnego może naprawić maszynę, której nikt przez 5 lat nie mógł rozpracować.
No i czy przeszczep oczu jest możliwy.

To był wieczór pełen pytań.

(biurowiec w Gdańsku Głównym, tzw. "Zieleniak" wczoraj przed 23)

środa, 11 marca 2009

Kto nie ma szczęścia w grze

...ten po prostu nie ma szczęścia.

W życiu wygrałam dwie rzeczy. Zestaw puzzli w Głosie Elbląga i 2 złote w zdrapce Lotto.

Wczoraj u mnie w pracy był konkurs, w którym do wygrania były bilety na Koralinę. Ja oczywiście nie wygrałam, ale Tomek chłopak z sąsiedztwa wręczył mi z sobie tylko właściwym urokiem podwójną wejściówkę na film :)


Jeszcze nie jestem na etapie samotnego chodzenia do kina, więc zabrałam ze sobą Sh. (najpierw zapewniając go, że to nie jest randka i że nie chcę za niego wychodzić)
Film był w 3D i mieliśmy takie śmieszne okulary i w ogóle było fajnie. A potem zapalili światło.

Właściwie czemu nie miałabym iść sama do kina??

wtorek, 10 marca 2009

Co każda dziewczyna mieć powinna?

Długi, dobrze ssący a co najważniejsze różowy:








Pochłaniacz pająków!

Osoby wtajemniczone w mój płomienny romans z chłopakiem z przystanku (czy komuś jeszcze o nim nie mówiłam?) informuję:
dziś widziałam go z jeszcze inną (już czwartą) dziewczyną, ale jej też nie trzymał za rękę.
Bo trzymał jej dziecko.

niedziela, 8 marca 2009

Pusta szklanka

Pawulon przyjechał


..i pojechał.
Bianusia cała w nim zakochana i zapłakana. (chociaż Pawulon ciągle się mylił i nazywał ją Blanką, czego nie znoszę)

I tak jest zawsze. Po ludziach zostają tylko puste szklanki.


Ale moja A. już jest w drodze powrotnej do mnie! :)

Polecam drink tego weekendu: lód, wiśniówka i sok bananowy.
Przepyszny festiwal węglowodanów mniam.
Przespałam po nim cały finał Pucharu Polski w siatkówce :)

Niech tylko słońce w Twoje okno skośnie wpada

W tym dniu nieistniejącym święta kobiet
A jednak właśnie ten dzień się pamięta
Doprawdy składam tę wiązankę Tobie
Z wyrzutów sumienia

Niech że na gorsze nic już nigdy się nie zmieni
I nikt nie każe Ci być twardą i bez wad
Miej zawsze dużo dobrych rzeczy do jedzenia
Bezpieczny własny świat

Cóż jeszcze tylko bukiet szczerych chęci
Co nie jest więcej wart niż ćwiartka w bramie
Niech nic już nigdy złego się nie święci
Święte niech - święci się

Nie telep się samotnie w czterech ścianach
W każdy odgłos się nie wsłuchuj jak ten pies
Niech tylko słońce w Twoje okno skośnie wpada
Nie tylko ciągle deszcz

A życie Twoje niechże będzie żywe
I pełne miłych żywych niespodzianek
I nie bierz dobrych monet za fałszywe
Mimo że mimo że

Ubieraj się w kolory - nie na czarno
I niech telefon dzwoni bodaj cały dzień
I nie trać wiary - niech na twoją przyszłość całą
Nie padnie nigdy cień

Maciej Maleńczuk

sobota, 7 marca 2009

Kochaj i tańcz, ale nie idź do kina

Młoda dziewczyna (oczywiście dziennikarka, one zawsze są dziennikarkami. I zawsze są młode) ubiera się jak pensjonarka i zbiera znaczki. Ze swoim bogatym i nudnym narzeczonym (oni zawsze są bogaci) wiedzie spokojne przedmałżeńskie życie pozbawione seksu i jakichkolwiek rozmów. Pod wpływem seksownego (a jakże) tancerza zaczyna rozpuszczać włosy i nosić kolorowe sukienki z Reserved.


To naprawdę zadziwiające, jak bardzo irytujący może być jeden film.
Ile niedorzeczności można zmieścić w 123 minutach.
Czy naprawdę to, że ktoś przypomina blond pekińczyka ze sztucznym uzębieniem, wystarczy do tego, żeby zagrał główną rolę??

Iza Miko. Zabijcie mnie.
Kazanie "grać" Izie Miko u boku Katarzyny Herman to naprawdę jakiś okrutny żart producentów filmu.

Gdyby nie Mateusz Damięcki w wersji topless, wspomniana Herman a także zabawa w 'Znajdź jak największą liczbę przykładu product placement w tym filmie'(10), to naprawdę byłabym w rozpaczy.

Szybko trzeba coś zrobić, żeby jeszcze uratować ten wieczór..

No coś trzeba zrobić :]


p.s. przyznać się, kto mi wczoraj krzyczał pod balkonem, żebym napisała posta? ;)

wtorek, 3 marca 2009

Talent

Nie należę do ludzi obdarzonych jakimiś rozlicznymi talentami.
Nie potrafię składać map, od szycia bardziej chyba nie znoszę tylko Keiry Knightley i francuskiego rapu.
Jak mam zapakować prezent, to robię się chora, bo moje zdolności manualne są mniej więcej na poziomie ameby.
Jestem kiepską organizatorką, bałaganiarą i nie umiem czytać z fusów.
Jedyne, do czego mam talent, to robienie sobie wiochy publicznie i rozkładanie palców u stóp.

Ze zdrową zazdrością i nabożnym podziwem patrzę na ludzi, którzy mają jakiś dar.
Moja A. jest niesamowicie skrupulatna, uporządkowana i zorganizowana, robi pyszną kawę.
Piękna A. potrafi robić takie cuda z papieru, kawałka nitki dentystycznej i kapsla, że Adam Słodowy to przy niej jakiś leszcz. Z. od zawsze jest dla mnie wzorem ogromnej pracowitości.
Halinka robi piękne zdjęcia nie mówiąc już o Sh. Moja Mama najlepszy sos do kopytek na świecie. A moja siostra potrafi kastrować króliki (co akurat jest jej pracą, ale chyba można podciągnąć pod talent). Katerina potrafi złamać nogę 15 razy do roku i przeziębić się 6 razy w jednym miesiącu. O. zna na pamięć wszystkie stolice świata a Pawulon jest najlepszym zawodnikiem w scrabble, z jakim przyszło mi wygrać. Tomek ze swoimi złotymi myślami mógłby zmonopolizować moją cykliczną rubrykę Cytat Tygodnia. Bobą jednym tekstem potrafi rozbawić całe towarzystwo na największej stypie. A Sowa angielski ma w małym paluszku i pisze najlepiej na świecie.

A A., która pięknie śpiewa... No cóż. Chyba nie trzeba nikomu tłumaczyć :)

W najpiękniejszych snach siedzę na scenie z niewiarygodnie chudymi rękami i w pięknej sukience. Śpiewam o miłości, samotności, tęsknocie, albo o jajecznicy jak Ala Janosz.
I śpiewam głosem A.
Bo talent, jaki ma ta dziewczyna, jest tak rzadki i tak przejmujący, że naprawdę można o nim marzyć.


(fot. by Sh. ale rozmazanie, przyciemnienie i -jak to powiedział Sh.- zmolestowanie jego zdjęcia: ja.)
Sto lat Asiu, dzięki za to, że jesteś :*

poniedziałek, 2 marca 2009

Moja A. wyjeżdża

Jedzie na tydzień ze swoim M. do Poronina.


I ma malutkie stópki :)

Bardzo się cieszę, że wreszcie ma urlop i będzie szusować na stoku w swojej czapce uszatce.
Tylko będę za nią strasznie tęsknić :<
Jakie to szczęście, że mam Bianuczkę.


Która ma swoją teorię na temat tego, co A. powinna zabrać ze sobą.

I jeszcze jedno zdjęcie ze specjalną dedykacją dla Tomka z sąsiedztwa, który powiedział, że najbardziej lubi, gdy piszę o kotach. (grubiutka, prawda??:)) )

Baw się dobrze Aguś :*

niedziela, 1 marca 2009

Marcowanie


Hej natura wzywa..
Koty wyją pod oknami w nocy, szukają nie wiadomo czego po krzakach.
Nawołują się nawzajem w nerwowym oczekiwaniu.

A Bianka? Od natury została 'odcięta' parę lat temu i sobie tak o siedzi i się uśmiecha. Ma to wszystko gdzieś.

Takiej to dobrze.