Mój osobisty gdzieś się zapodział, dlatego byłam zmuszona znaleźć mu zastępstwo i tak oto na moją ścianę trafił...
Z uwagi na swoją posturę oraz na to, że jest papierowy i przytwierdzony do antyramy nigdzie nie odejdzie i zawsze tak będzie dumać nade mną.
Aha, dla mnie coś takiego, jak "za gruby kot" nie istnieje :)
A dziś przyjeżdża do mnie mój ukochany O.! Idziemy na jakieś srogie trójmiejskie balety. A przy okazji pomoże nam poprzesuwać meble, naprawi drzwi od kabiny i sklei mi szufladę. Ale o tym dowie się na miejscu ;)
środa, 9 lipca 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
Jaki duzy kot!
biedny kot :/
Prześlij komentarz