wtorek, 5 sierpnia 2008

Zamieszki

Bo to od razu było wiadomo, że jak B. do mnie przyjedzie, to się to dobrze nie skończy.
Myślałam, że dziś umrę w pracy.

Całe szczęście, że najbardziej odpowiedzialnym zajęciem, jakie dziś mi przydzielono było wkładanie nalepek i folderów do kopert. A i tak uważam, że przeszłam samą siebie. Ponieważ kopert było 6...

Byliśmy w kinie na Archiwum X. Gdy zza nagiej Scully leżącej pod kołdrą wyłonił się Mulder całujący ją po plecach i mówiący, że czas zapomnieć o ich zmarłym synku Williamie, pomyślałam sobie, że coś jest niehalo. Ale gdy zaczęto jakiejś lasce odcinać głowę, żeby przyszyć ją rosyjskiemu emigrantowi gejowi, to wzięliśmy swoje manatki, wyszliśmy z kina i zabraliśmy się do So :)

A potem był Puzon, znajomi, piwo, wiśniówka i ja stojąca na bosaka na kanapie z kieliszkiem w ręku, mówiąca "bo ja jestem urzędnikiem państfooofffym..żybrzybrzyży..." (K. ma to nagrane, więc musi zginąć)

I żeby nie było, że nie ma tu moich zdjęć, to ByQ, ja i moje grube ręce:


Tęskniliście za mną, co? ;)

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

zaczynasz pisac do kilku swoich zanojomych. moze czas skonczyc bloga?

Iga pisze...

o co ci chodzi?

Anonimowy pisze...

Pewnie o to, o co zwykle chodzi przy takich komentarzach - janek ma problemy z erekcja.