- ekipa, która nagrywała film na Długim Targu, miała podnośnik, którym wywiozła mnie i trzy osoby z ekipy na wysokość 55 metrów. Czy to nagrałam? Pytanie ;)
Oświadczenie: histerycznie brzmiący rechot nie należy do mnie. Ja - jak to zwykle ja - nie pisnęłam ani słówka, w ciszy i zadumie kontemplując gdańską panoramę.- można sobie było brać napoje i jedzenie z namiotu ekipy filmowej
- lansiłam się po Starym Mieście z plakietką "Biuro Prezydenta" (Prezydęta)
- jedyne, za co byłam odpowiedzialna to wypożyczony z muzeum model statku (zdrapali z jego podstawki farbę, jak poszłam po kanapkę do namiotu, ale nikt w muzeum się nie zorientował)
- no i.. eeeeeeeh... taki jeden koleś od kabli...
Gdybym tylko oceniała facetów w tej absurdalnie małej skali od 1 do 10, On zdecydowanie osiągnąłby maksymalną ilość punktów (tak Overze, Ty byś miał w mojej skali, tyle co ja w Twojej - 13 :*)
Toż to zapierało dech w piersiach.
Gdy patrzyłam na te plecy i ramiona (mój największy fetysz), to aż raz na głos (!) mruknęłam.
I te ręce... a na nich zegarek taki ze srebrną bransoletą (lubię). I jak patrzyłam na to, jak trzyma jakieś obcęgi czy inny młotek, to od razu przyszła mi na myśl szafka w przedpokoju z zepsutymi drzwiczkami, i niskie ciśnienie w kranie w łazience, i odpadająca klamka w drzwiach... mrrr...
No piękne to było w tych spodniach spadających i odsłaniających bokserki. Gdybym miała takie coś w domu, to bym w życiu nawet do sklepu nie wyszła :)

Dla takiego kolesia chciałabym ważyć 20 kg.
Dobra, co se pomarzę, to moje... a teraz tył zwrot i do pisania mgr!