czwartek, 13 listopada 2008

"Ile cię trzeba dotknąć razy, żeby się człowiek poparzył?"

Nie mówiłam Wam o tym wcześniej, ale jakiś czas temu odezwała się do mnie dziewczyna z TVNu, która po zajrzeniu na mojego bloga zaproponowała mi udział w programie „Rozmowy w toku” na jakże wesoły temat „boję się wyjść za mąż”. Pozdrawiam Cię Kasiu ;)
Naturalnie powiedziałam, że nie ma mowy, żebym wystąpiła w telewizji, bo: po pierwsze to dla mnie zbyt osobiste, żeby o tym opowiadać w paśmie obiadowym (i każdym innym) a po drugie jest mi słabo, jak oglądam swoje zdjęcia, a co dopiero audio i video. Zgroza.
I chociaż mogłabym powiedzieć niejedno o rozpowszechnionym zjawisku dziadostwa, to zachowam to dla siebie na jakieś pijackie biadolenie i smęcenie na blogspocie. Sorry Ewa :)
W tym tygodniu ten odcinek był już na wizji. Wystąpiły w nim mocno ucharakteryzowane panie w perukach opowiadające o tym, jak źle traktują je ich mężczyźni, których kochają i o tym, że wahają się, czy za nich wychodzić.
To przypomniało mi dziewczynę, która dosiadła się do mnie do baru w ostatni piątek w Czarnym Kocie. Opowiadała mi o swoim byłym już mężu, z którym ma trójkę dzieci. Nadal się spotykają, on te spotkania wykorzystuje na bicie i wyzywanie jej. Ona z kolei jest zakochana w najlepszym przyjacielu swojego byłego męża-kanalii, który boi się swojego kumpla i woli utrzymywać te ich spotkania w tajemnicy. Żaliła mi się na tego byłego „Jak on może mnie traktować? Kim ja dla niego jestem? Napisem na paczce dropsów??”.
Tak jak te kobiety z „Rozmów w toku” nie wiedziała, czy związać się z tym przyjacielem swojego byłego męża. Na moje „kopnij go w dupę i weź sobie kota” odpowiedziała tylko „ale ja go tak mocno kocham”. To wszystko jest bardzo dziwne.


Ty mi powiesz, że prawdziwa miłość nie daje bólu i poniżenia, a ja Ci powiem, że są ludzie, którzy dla bycia kochanym są w stanie poświęcić całego siebie i wszystko, co mają.
A przecież nikt z nas nie chce być napisem na paczce dropsów.

4 komentarze:

Joanna K.-P. pisze...

Dobrze, że tam nie poszłaś. Dla mnie obnażanie publiczne swoich problemów jest totalnie nie smaczne i uwłaczające.
O!

PS. Mam nadzieję, że wczorajszy koncert zostanie porządnie opisany? :-)

asia wu pisze...

Oj Asiu, ja bym się na to nie nastawiała, dwa dni z rzędu u niej siedziałam, kota jej obfotografowałam i ani bubu ;)

Iga pisze...

"ani bubu" jak słodko :))))))))))))))))

asia wu pisze...

No i pacz jaka maupa :P Patriotyzm lokalny już dziś nic nie znaczy. To ja dalej będę nazywać kota "Buła" :P I na jukendensa już nie przyjdę :P