piątek, 7 listopada 2008

No stress.

A na koncercie było całkiem w porzo :)

Chociaż HS był taki jak zwykle, czyli znacznie słabszy niż mógłby być. Na miejscu okazało się, że nie ma nas wcale na liście osób wchodzących za friko, "Miłość' zaśpiewali, jak jeszcze nie wszyscy weszli do środka (czyt. Kuba i ja) i - jak zwykle - podnosiliśmy średnią wiekową całego tego zgromadzenia.

Ale nadszedł moment, dla którego warto było jechać do Gdyni:




Dla tych, którym się nie chce klikać - nagrane w niewyobrażalnie wysokiej jakości 15 sekund Łydki, czyli Super Ważnej Piosenki.


Bianka siedzi koło mnie na parapecie i obczaja nowe okolice a ja od wczoraj jestem dyplomowanym PRowcem (żadną PRówką :p)



Tymbark: Odpocznij

A dziękuję, nie omieszkam ;)

1 komentarz:

Pawel-as pisze...

WGdyni byłem w pażdzierniku,bo nagle szaleńczo chciałem zobaczyć morze.....Wariactwo wzięło górę nad całą resztą i morze zobaczyłem:D....