niedziela, 15 marca 2009

Moralne salto w Gdyni

Kto powiedział, że nie można chodzić w pojedynkę na koncert?
Fakt, to straszna nuda. Zważając na fakt, że koncert miał się zacząć o 19 a zaczął się o 20:30 i coś trzeba było ze sobą zrobić..
A pech chciał, że akurat stał tam koleś i sprzedawał gadżety Strachów, więc czy byłabym sobą, gdybym czegoś nie kupiła?

Może to żałosne, że kupuję coś takiego samej sobie, ale hej, mówimy o kimś, kto chodzi sam na koncerty.

Zostałam tradycyjnie zdeptana, wyszturchana i oblana piwem.
A w piątek powtórka :)


Ale może pójdziesz tym razem ze mną, co?

10 komentarzy:

inny niż wszyscy pisze...

Happysad to szalona impreza. Powodzenia :*

Anonimowy pisze...

ale masz pogniecione piniondze na stole, uhuhu!

Iga pisze...

A sobie gniotę i rozrzucam, a niech wszyscy zobaczą, a co! ;))

A kto Ty jesteś Maja?:)

Anonimowy pisze...

Maja. tak zwyczajnie. przychodzę sobie czasem, oglądam i podziwiam. o! :)

Pawel-as pisze...

Czyli następny week jednak spędzę na pomorzu:D....

Iga pisze...

Maja: moją Bianuczkie?:)
Paweuas: wpadaj, pewnie! Ja po koncercie jadę do Mamy, to akurat wolne łóżko jak znalazł.

Anonimowy pisze...

pani Kot [również] jak najbardziej na plus.

Anonimowy pisze...

ale masz fajnie, idziesz na koncert jednego z moich ulubionych zespołów. w tym przypadku dobrej zabawy nie należy życzyć, ona jest gwarantowana jak siku rano

Anonimowy pisze...

a moze jednak dotre na happysad

Iga pisze...

Yeah, super!
A kim jesteś? :)