sobota, 7 marca 2009

Kochaj i tańcz, ale nie idź do kina

Młoda dziewczyna (oczywiście dziennikarka, one zawsze są dziennikarkami. I zawsze są młode) ubiera się jak pensjonarka i zbiera znaczki. Ze swoim bogatym i nudnym narzeczonym (oni zawsze są bogaci) wiedzie spokojne przedmałżeńskie życie pozbawione seksu i jakichkolwiek rozmów. Pod wpływem seksownego (a jakże) tancerza zaczyna rozpuszczać włosy i nosić kolorowe sukienki z Reserved.


To naprawdę zadziwiające, jak bardzo irytujący może być jeden film.
Ile niedorzeczności można zmieścić w 123 minutach.
Czy naprawdę to, że ktoś przypomina blond pekińczyka ze sztucznym uzębieniem, wystarczy do tego, żeby zagrał główną rolę??

Iza Miko. Zabijcie mnie.
Kazanie "grać" Izie Miko u boku Katarzyny Herman to naprawdę jakiś okrutny żart producentów filmu.

Gdyby nie Mateusz Damięcki w wersji topless, wspomniana Herman a także zabawa w 'Znajdź jak największą liczbę przykładu product placement w tym filmie'(10), to naprawdę byłabym w rozpaczy.

Szybko trzeba coś zrobić, żeby jeszcze uratować ten wieczór..

No coś trzeba zrobić :]


p.s. przyznać się, kto mi wczoraj krzyczał pod balkonem, żebym napisała posta? ;)

3 komentarze:

inny niż wszyscy pisze...

ja

Neskavka pisze...

BYło do przewidzenia, że film będzie niestrawny za sprawą "Piękności made in USA". A tak go strasznie reklamują no,no....

Anonimowy pisze...

Nad wyraz trafne porównanie z pekińczykiem! I dzięki za ostrzeżenie!
Izo, Mateuszu - na mnie nie liczcie!