Spisek jakiś.
Najpierw ta sprawa z kawą.
W naszym osiedlowym nie ma mojej ulubionej kawy.
Brązowa rozpuszczalna Maxwell House, ta drobniutka taka.
Nie ma.
Dlatego muszę dokonywać codziennie rano zamachu na Neskę mojej A.
A teraz jeszcze ten balkon.
Miała być niespodzianka.
Tu miałam Was zbombardować zdjęciami mojej balkonowej dżungli.
Już prawie, prawie.
W tej doniczce już zaczyna się piąć maciejka.
(bo nie byłabym sobą, gdybym zrobiła dobre zdjęcie)
A tu proszę:
Nadciągają robotnicy z rusztowaniem i z naszych balkonowych zagonów zrobią jesień średniowiecza.
I jeszcze dziś - chciałam sobie w spokoju odpocząć po pracy nad sudoku. A największa terrorystka świata pokazała mi, co myśli o moich planach:
I mogłabym przysiąc, że się uśmiechała.
ogłoszenie: można mnie śmiało zaprosić na grilla, zachęcam, mam nawet swój talerzyk.
środa, 10 czerwca 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
Zapraszasz się na tego grilla jak produkty z Biedronki.
Bianka to cudowny terrorysta!
A na grilla Cię nie zaproszę bo czekam aż mnie też ktoś zaprosi...
Prześlij komentarz