Po pierwsze na czereśnie.
A po drugie został otwarty sezon łowczy. Bianka z grubej puchatej mruczącej kulki przeistacza się w mordercę z wyłupiastymi oczami.
W prawym dolnym rogu jej niewinna ofiara, która jeszcze ruszała nóżkami, gdy niosłam ją do łazienki.
wtorek, 2 czerwca 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
3 komentarze:
o, czereśnie! pyycha!
tymczasem od wczoraj rozpoczęłam sezon na groszek zielony. Jeszcze mi żal kasy, bo drogi, jak skurczybyk, ale jaki pyszny!!! :-)
PS. Pamiętam taką scenę z Twin Peaks, jak śliczna bruneta robi supełek na ogonku od czereśni we własnych ustach. I za to ją przyjmują do burdelu, w którym pierwszym klientem, jakiego ma obsłużyć był jej obleśny ojciec :)
To takie czereśniowe skojarzenie numer jeden :)
Numer z ogonkiem i supełkiem powtórzyła Britney w teledysku do 'Womanizer'... to tak jako ciekawostkia :)
jeszcze sezon na rabarbar.placki z truskawkami, czereśniami i rabarbarem;) dziś kupiłam cały pęk, pierwszy raz, zobaczymy czy coś z tego wyjdzie;)
Prześlij komentarz