niedziela, 10 maja 2009

Wieczór panieński pięknej A. - Vol. 1.

Ślub pięknej A. jest niezwykle ważnym wydarzeniem, dlatego wszystko, co ma z nim związek, musi być spektakularne.
A przede wszystkim wieczór panieński. Zostałam jego - trochę samozwańczą - organizatorką.
Tę zaszczytną rolę traktuję bardzo poważnie i nie ma mowy o żadnej wtopie.
Postanowiłam więc przeprowadzić kilka(naście) prób przed tym właściwym.

Wczoraj odbyła się pierwsza!

Pojechałyśmy do Jelitkowa (:D) na plażę.

Ok, ludzie nie mieszkający w Trójmieście mają nad nami tę przewagę, że zamiast siedemnastu mają dwa rodzaje biletów na komunikację miejską... Ale gdzie indziej z plaży widzisz światła stoczni, sopockiego molo i pomarańczowy księżyc jednocześnie?



Pierwszą próbę panieńskiego uważam za bardzo udaną.
Było wszystko to, co dobry panieński powinien zawierać: alkohol, rozmowy o byłych, misie żelki, obgadywanie ludzi z naszej-klasy, śpiewanie piosenki ze "Statku miłości", piasek w zębach i bieg na nocny autobus.
Następna próba pewnie niebawem :)

Uwaga. Nowa definicja przyjaźni:
Gdy jest zimno a macie tylko jedną parę rękawiczek, każde z was ma jedną z nich na dłoni.

4 komentarze:

panisanders pisze...

zazdroszczę tego mieszkania nad morzem :)

Iga pisze...

Niektórzy czepiają się, że to Zatoka a nie morze, ale to tylko zazdrość przez nich przemawia :)

asia wu pisze...

Po tym wieczorze to kilka definicji bym stworzyła, ale nie wypada tak publicznie :P

Joanna K.-P. pisze...

Może następny etap w środę na szubidukendens? ja bym się w końcu wybrała, chociaż nie jem i nie piję :-)))