sobota, 2 maja 2009

Maj

Dopiero niedawno przestała boleć mnie głowa, więc spieszę Wam donieść Kochani, że

mamy maj :)


Ekipa z Olsztyna (tak naprawdę to ludzie byli ze wszystkich możliwych miast tylko nie z Olsztyna) okazała się nieprzygotowana na warunki plażowe i na propozycję G., żebyśmy przenieśli się do niej do Wrzeszcza wszyscy zareagowali gorącym entuzjazmem.

I równie entuzjastycznie integrowaliśmy się za pomocą kieliszków z przesłaniem. (drugi od lewej to mój ulubiony i dedykuję go M.)

To ja może wytłumaczę. Co roku przez jedną z sopockich szkół wyższych organizowane są zawody autostopowe do jakiegoś europejskiego miasta. W tym roku jest to Lwów. Start był o 12 w południe.
Po 7 godzinach Pawulon zadzwonił do mnie z Pasłęka (jakieś 120 km od Gdańska), żebym im znalazła na necie pociąg do Olsztyna :o)
Ale chłopaki się nie poddają i jutro rano uderzają na Lwów! :)



Zaczęła się zatem majówka. Moja A. zabrała pod pachę moją blogową torbę i swojego M. i tyle ich widzieli. Zapowiada się spokojny weekend.



Spokojniutki.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

To widzę że Pawulony tym razem się nie spisały, ale za to Doniu i Ada byli drudzy na mecie ;) pozdr

Wuj O.

Iga pisze...

Overze jak oni złapali stopa spod Gdańska do samego Biłgoraja Biłgoraju :)) Czekam na wieści od Pawulona, ale póki co cisza.