A przede wszystkim wieczór panieński. Zostałam jego - trochę samozwańczą - organizatorką.
Tę zaszczytną rolę traktuję bardzo poważnie i nie ma mowy o żadnej wtopie.
Postanowiłam więc przeprowadzić kilka(naście) prób przed tym właściwym.
Wczoraj odbyła się pierwsza!
Pojechałyśmy do Jelitkowa (:D) na plażę.
Pierwszą próbę panieńskiego uważam za bardzo udaną.
Było wszystko to, co dobry panieński powinien zawierać: alkohol, rozmowy o byłych, misie żelki, obgadywanie ludzi z naszej-klasy, śpiewanie piosenki ze "Statku miłości", piasek w zębach i bieg na nocny autobus.
Następna próba pewnie niebawem :)
Gdy jest zimno a macie tylko jedną parę rękawiczek, każde z was ma jedną z nich na dłoni.
4 komentarze:
zazdroszczę tego mieszkania nad morzem :)
Niektórzy czepiają się, że to Zatoka a nie morze, ale to tylko zazdrość przez nich przemawia :)
Po tym wieczorze to kilka definicji bym stworzyła, ale nie wypada tak publicznie :P
Może następny etap w środę na szubidukendens? ja bym się w końcu wybrała, chociaż nie jem i nie piję :-)))
Prześlij komentarz