czwartek, 30 października 2008

Jak przetrwać jesienną depresję. Najlepsi przyjaciele kobiety.

Pomimo pozorów świat oferuje nam kilka rzeczy, które pomagają nam na co dzień.
Oczywiście jesteśmy o wiele słabsze od mężczyzn, którzy dzięki swojemu Ego wielkości Oceanu Spokojnego przechodzą przez wszystko łatwiej.

Ale nie jesteśmy bezbronne, oto lista jesiennych ratowaczy kobiety:


Słodycze.

Gdy jest nieszczęśliwa.

Termofor.

Gdy boli ją brzuch.

Wino.

Gdy nie może zasnąć.

Majtki z golfem.

Gdy znowu przytyła.

Małe, puchate zwierzątko.

Gdy jest samotna.

Mężczyzna.

Gdy nie może odkręcić słoika.

środa, 29 października 2008

Od tygodnia leje w moim mieście.

Ścieka wilgoć po sercu i palcie.
(J. Kofta
)

Moja A. dostała awans. I to zaledwie po trzech miesiącach pracy!
Jestem z niej strasznie dumna. Tylko szkoda, że nawet nie mam się z kim tym pocieszyć.
A. śpi jak suseł, Mama już ma wyłączony telefon, i nie wiem, czy jak zadzwonię do D. i powiem mu, "zgadnij, kto dziś został skarbnikiem??", to w ogóle będzie wiedział, kto do niego mówi.

Wiem, że to wszystko to tylko jesienna depresja, którą przechodzi każdy, kto od tygodnia patrzy za okno. Muszę tylko zastosować jakieś poważne zmiany i wszystko nareszcie będzie dobrze.
Póki co, dałam nowe zdjęcie na naszą klasę.

The story

Po pierwsze i najważniejsze: wyprawianie wieczoru panieńskiego przed samym ślubem to bardzo kiepski pomysł.
I to nawet nie chodzi o to, że Olka spała 3 godziny i wyglądała jak zombie czy o to, że musiałam dmuchać balony na ogromnym kacu, ale o to, że pan młody mając stawić się w garniturze z naszymi wiązankami, obrączkami i ślubnym samochodem o 15:30 u nas w domu, dopiero o 14 przestał obejmować muszlę. (kawalerski też był, a jakże)

Niewątpliwie jednak był to jeden z lepszych panieńskich, na jakim byłam ;)


David został zjedzony. Olka jako "bride to be" miała prawo wybierać pierwszy kawałek tortu.
Ja w ramach swojego dziadowstrętu zjadłam mu głowę.



Żeby było wiadomo, co myślę o tym filmie i jego miłośnikach.



A oto jedna z czytelniczek mojego zielonego bloga, która stwierdziła, że ostatnio piszę o samych pijanych ludziach - Cześć Rudzia! Zasłoniłam Ci oczy czarnym paskiem, tak jak chciałaś :)


A potem nastąpiło pomieszanie ról - miałam welon na głowie i opowiadałam ludziom, że właśnie mam panieński a jutro wychodzę za mąż. Przez chwilę chyba sama w to uwierzyłam. Na koniec wyszłyśmy na miasto i bardzo się cieszę, że w E. nie ma monitoringu na starówce ;)

A o weselu nie napiszę. Tylko pokażę Wam jedną z kartek ze stołu.
Proszę o, kogo tu się zaprasza.. ha:


I jeszcze jeden obrazek z sali czyli "Bambi" zakończenie wersji reżyserskiej :-)


Not as seen on Disney Channel..

I po wszystkim nie potrafiłam się powstrzymać. Musiałam ją przymierzyć.


Też sobie kiedyś taką kupię.

Piękna A. wyjeżdża


Tak, wiem, że tylko na 10 dni, ale już myślę o tym, co będzie za rok, gdy wyjdzie za Chrisa i zamieszka z nim w Leeds już na stałe.
I aż chciało by się zanucić "gdy znajdziemy się na zakręcie, co z nami będzie?", ale na całe szczęście mam zapalenie dziąseł i nie mogę otwierać buzi :)

Jeszcze przed wyjazdem zdążyła zrobić prezent ślubny dla mojej siostry - piękny album, wzbudzający zachwyt wszystkich gości, którzy uwierzyli, że to ja go zrobiłam :]








Na pewno przyniesie im szczęście :)

wtorek, 28 października 2008

Out of order

Że tak z angielska zatytułuję...


Ósemka mi się wyrzyna (Mama mówi, że to mądrość tak nie może się przebić).
Tak spuchłam na buzi, że postanowiłam Wam pokazać swój profil:


W poprawie samopoczucia nie pomaga fakt, że nie mogę ani mówić ani jeść. Więc teraz to nie wiem, na czym ma polegać moje życie.

A tyle mam do opowiadania o wieczorze panieńskim, ślubie, weselu i poprawinach!

piątek, 24 października 2008

Tort na wieczór panieński - David na smietanie

Ha! ;)



Dziewczęta, tu macie zdjęcie do zaniesienia do cukierni, a ja dziś się przekonam, jak smakuje ;))

czwartek, 23 października 2008

Tort

Zamiast marcepanowego penisa polecam wszystkim zwykły śmietanowy prostokąt ze zdjęciem, robią już takie w każdej cukierni! :)


Ja sobie znalazłam takiego o tutaj pana niewinnie spoczywającego, niczego się nie spodziewającego, idę go wydrukować i cóż...


Zgadnijcie, który kawałek sobie ukroję :o)

tu już gotowy tort przyniesiony z cukierni (zrobił furorę)

środa, 22 października 2008

Lejdis 2

Sopockie spotkanie dyplomowanych polonistek to coś, na co z K. czekałyśmy długo.


W pewnym momencie nawet zmieniło się to w piżamową posiadówkę ;)



Trochę zniszczyłam K., tak, że rano powiedziała z nadzieją w głosie"no... to my teraz długo się nie będziemy widzieć, co?"

Rano wyszłam do kuchni w poszukiwaniu wody i proszę bardzo.. jakie to ludzie mają widoki z okna :)

słabo?

Ok, dość tych alkoholicznych wpisów. Nie piję aż do samego piątku.

Jadę za parę godzin do E.
Moja siostra bierze ślub w tę sobotę (pomimo wielkiego pryszcza, który wyskoczył mi na skroni nie chciała go odwołać), więc wypada się z tego cieszyć.
I będę najlepszą druhną na świecie!

wtorek, 21 października 2008

Uhahaha!

Psychiatra:
- Pani syn cierpi na kompleks Edypa.
- Kompleks-srompleks... Najważniejsze, żeby mamusię kochał!

by s. :*

poniedziałek, 20 października 2008

Dlaczego

Jak tylko poszłam na polonistykę, ludzie pytali po co, na co, będziesz nauczycielką??

I nie rozumieją, ile korzyści przynosi mi tytuł magistra.
Dziś np. przyszła Z. świętować ze mną moją obronę.


I czy to by się stało, gdybym się nie obroniła??

Potem dołączyła do nas moja A.


I 'zasnąć jak aniołek' nabrało nowego znaczenia...



A potem robiłyśmy sobie zdjęcia brzuchów.




I możecie powiedzieć 'dobra, ale tak jest po każdej obronie'.

A ja Was pytam, czy pytacie wychodzących gości "Czemu cieniu odjeżdżasz ręce złamawszy na pancerz"?

Weekendos w O.

Jak było fajnie!

Nareszcie pełen luz i dobrze zorganizowana integracja międzyuczelniana :]

Do O., Świeżego i Pawulona przyszła ekipa olsztyńskiego AKT i drużyna Bergsona, była także mała ale słuszna reprezentacja Elbląga. Czas nam mijał na interesujących rozmowach o studiach, pracy, współczynniku rozciągliwości ściągacza w polarach i stopnia zgniatalności watoliny w śpiworach, życiu, śmierci, i ekscytujących wyprawach na milionowo stopniowy mróz pod namiot ("Iga! będzie super!")


Serdecznie pozdrawiam! :))

Znaleźliśmy naturalnie czas na odrobinę kultury, i zapodaliśmy sobie film.


Nie stroniliśmy od ambitnej rozrywki, logicznych gier i zabaw.


O mało co się nie pobiliśmy z Pawulonem.
Próbował mi wmówić, że takie słowa jak "źgać' i "ęsi" istnieją.
Specjalnie poszliśmy do Empiku, żeby sprawdzić w słowniku PWN.
Paweł zamarudził "co to za słownik bez wyrazów na ę??" a ja zaliczyłam pysznego naleśnika z Bohemy na starówce, którego wygrałam w zakładzie :)
We wszystkich innych kwestiach jesteśmy zawsze zgodni, np.:

Jakie to szczęście, że Biedronka jest tak blisko ;)


Ale nadeszła niedziela, 15 w samo południe i trzeba się było zabierać do Gd.

Gdzie przywitała mnie w pięknym stylu moja A. :*

P.s. coś, co mnie zabiło:
Pawulon w kolejce w sklepie: "hm.. pachniesz jak poduszka, albo to poduszka pachnie jak ty"


Olsztyn jest spoko :)

piątek, 17 października 2008

Hello!


Ot, taka jedna fotka z obrony, jak morzecie* sie domyslac ta jest zrobiona po :)
Pozdry z Olsztyna! :)
*Pawulon kazal mi napisac przez 'rz' - "no wez, tak bedzie fajnie"

czwartek, 16 października 2008

Jak na Oscarach

Dziękuję za wsparcie osobiste Pięknej A., Katerince i Patrikosowi.
Za wszystkie smsy i telefony i dziękuję Kiwi mocno (szok!)
Aguś kocham Cię mocno, trzymaj się w ten weekend beze mnie, recenzje leżą na stole!

Ok, zmywam się.
Do niedzieli!

Aha, dostałam 5 :)

środa, 15 października 2008

Białe koszule po sznurze szły...

Uh uh uh, to już jutro aaaaaaaaa!!!




A po wszystkim zabieram swoją piątkę, blogową torbę i poduszkę w PowerPuffsy, jadę do mojego O. i Pawulona i tyle mnie widzieli, o!
Jutro Olsztyn, a potem kto wie, kto wie...


Ok, potem Eg, bo jadę na ślub siostry.

Ale potem kto wie, kto wie :]

wtorek, 14 października 2008

Pierwsze koty za płoty

Dziś K. i Piękna A. miały obronę i świat stał się bogatszy o dwóch magistrów polonistyki :)


Proszę, tak właśnie wygląda mgr.

Ola B. przyszła z Bolkiem (nie towarzyszem, nie Bierutem..)
Labladol!

A w ten czwartek o godzinie 10 cały świat na chwilę wstrzyma oddech.
Nawet jak nie cały świat, to na pewno ja.
Bo wtedy będzie moja obrona.
(umrę.)

poniedziałek, 13 października 2008

niedziela, 12 października 2008

Blogowe wyzwanie!

Dziewczyny, chłopaki i Xingi!
Wrzucamy swoje upokarzające fotki w rajstopach z Dziadkiem Mrozem i św. Mikołajem!

Waciane wąsy, tekturowy pastorał, ciemne okulary a'la wczesny Borewicz.
Tak, tak... któż z nas nie miał gwiazdki w przedszkolu?



Fartuszek podciągnięty "na Pawełka" po same pachy, buzia jak pyza z mięsem i fantazyjna grzywka: to nie kto inny jak autorka tego bloga właśnie.

I ta mina pt. 'spieprzaj dziadu, dawaj pomarańczę'.

Inspired by http://satanclaus.republika.pl/

piątek, 10 października 2008

A tak w ogóle to pozdrawiam Was z Ega :)
Siedzę u Mamy, myję okna, jem obiady z dwóch dań, noszę zakupy, jutro piekę ciasto z genialnej strony www.cakemania.blox.pl, spotykam się z Bobem i rezerwuję klub na wieczór panieński Olki.

A książki leżą sobie ładnie w torbie :]


dzięki, że tu zaglądacie!

środa, 8 października 2008

Nocne dumania

Ludzie to wielka tajemnica.

Np. taka laska, która chodzi na fitless tam, gdzie ja. Waży tak na oko 10-12 kilo (jeżeli jest ubrana). Jaka siła sprawia, że wstaje o 7 w nocy z łóżka i tam przyjeżdża?

Albo Zbigniew Wodecki. Czy, żeby wyglądać tak samo na przestrzeni 50 lat, trzeba pić formalinę? A Beata Kozidrak? Nadal kłócę się z dziewczynami o to, czy powiększyła sobie biust czy nie i nigdy nie dowiem się prawdy.
I chyba już na zawsze pozostanie dla mnie tajemnicą zdrowie psychiczne scenarzysty Klanu.

A ludzie szukający u mnie odpowiedzi na pytania 'jak wyjść za mąż', 'jak zostawić faceta', 'czy mu na mnie zależy'. Skąd się biorą??
Ale oni nie są ważni.

Ważni dla mnie są ci, którzy przychodzą kilka razy dziennie, czytają całe archiwum i jeszcze ani razu się nie odezwali.
I zastanawiam się kto to taki.
I przychodzą mi różne myśli do głowy.



Hmmmm... kto to może być?



no kto to może być...

wtorek, 7 października 2008

Do wszystkich twórców reklam

- kobiety NIE SĄ stworzone do sprawiania przyjemności bandzie dupków; naszym sensem życia NIE JEST walka na poduszki w kiczowatym żółtym stroju stewardessy
- i stewardessy NIE SĄ stworzone do seksu z pilotami, pasażerami, bagażowymi i obsługą wieży lotów
- pielęgniarki to ciężko pracujące z chorymi ludźmi kobiety a NIE seksualny personel na usługi lekarzy i pacjentów
- kobiety też jedzą obiady, a NIE siedzą przy stole patrząc z ogromnym szczęściem w oczach jak ich pasożytniczy mąż i równie pasożytniczy syn jedzą pieczeń, którą one polewają sosem ("a ja od razu zrobiłam bitki! a jedli, aż im się uszy trzęsły!")
- kobiety mają większe problemy na głowie, niż dzisiejszy obiad czy podwyższony cholesterol tego wała na kanapie


bo na bojowo dzisiaj tak.

poniedziałek, 6 października 2008

Moi ludzie: Bobo

Oh Bobo, ile to razem żeśmy się naśmiali.
Pamiętasz tę zabawę gwiazdkową, na której byłeś przebrany za smoka, Lechu za jeża a ja za żabę?
Albo jak na Zimnochach bawiliśmy się na Tobie w Woodstock? A Radio Bob?:))
Pamiętasz, jak na studniówce podczas fenomenalnego tańca grzmotnęliśmy na podłogę??
Tak, ekipa You can dance i Tańca z gwiazdami to przy nas banda leszczy! :)



Sto lat Bobeczku!! :)***

niedziela, 5 października 2008

Kultura obrazkowa

Wszyscy jesteśmy przyzwyczajeni do komunikacji za pomocą 160 znaków.
Zatem oszczędzę Wam opowieści.
Poza tym, naprawdę nie jestem w stanie z siebie czegoś wykrzesać, albowiem....

Byłyśmy w Zajmanie, zakazanym miejscu w zakazanej uliczce nad Nową Motławą. Generalnie należy dojść do końca świata a potem zakręcić w prawo.

Miejsce jest naprawdę nieziemskie, drewniane ławy, sieci rybackie, jakieś coś. Fajnie.

I najpierw było

A potem było

A teraz jest



A dzisiaj będzie



Dzie ta keja a przy niej ten jacht...

sobota, 4 października 2008

Balkonowo powraca

To nie jest tak, że po lecie na naszym balkonie zapanowała pustynia.

I chociaż wszystkie niecierpki, dzwonki i inne begonie nam padły, to przyszedł czas na jesienną aranżację najpiękniejszego balkonu w Polsce północnej.


Ot, ogólna perspektywa :)

Ok, może nie jest najpiękniejszy. Ale jest nasz :)


Wiem, że wrzosy już były, ale nadal się nimi jaram.


Chryzantemy złociste, klasyka polskiej poezji śpiewanej na naszym parapecie :)

Barberis czy berberis, czy coś takiego. Mamy własny żywopłot :)

W "Poszukiwaniu świętego Graala" Monty Pythona, Rycerze Mówiący 'Ni!' zażądali od Rycerzy Okrągłego Stołu żywopłotu.

Mniejsza o Rycerzy, on zmienia kolor na jesień :)


No i proszę, dobry sposób na spędzenie sobotniego popołudnia?
Wyśmienity!
Zwłaszcza, że w tym czasie powinnam siedzieć na tyłku i się uczyć ;)

Ni!