piątek, 5 grudnia 2008

Post frustracyjny

Moja praca.
Ok, fajne jest to, że nie muszę się do niej specjalnie ubierać, malować i czesać, bo pracuję w domu. Więc cały dzień spędzam rozczochrana, w rozciągniętych dresach i bez oczu.
Jak mam ochotę z kimś porozmawiać, to zadaję Biance pytania w stylu "a kto kocha swoją Pańcię Bancię?" albo "a kto jest najpiękniejszy na świecie?".
Myślę więc, że proces mojego przeistaczania się w zdziwaczałą i stroniącą od ludzi wariatkę dobiegnie niebawem końca.

Czasem jednak muszę gdzieś wyjść dalej niż do sklepu na osiedlu. Dziś np. byłam na lodowisku miejskim w Gdańsku. I oto proszę, moja odpowiedź na Jolę Rutowicz.


"Iga stoi na lodzie"


A niefajne jest to, że nie zarabiam 5 tysięcy na rękę, tylko dużo (dużo) mniej. I po zapłaceniu wszystkich rachunków przestawiam się na fotosyntezę i czerpię energię z kosmosu (bo Whiskas, którego nie chciała Bianka już się zepsuł)
Nie mówiąc już o tym, że nie pojadę w następny weekend do Sowy na Śląsk i nigdy nie zobaczę kopalni :(

3 komentarze:

Pawel-as pisze...

No co Ty?Kopalni już na ślasku nie ma:D,wiem cos o tym;)...a whiskas nie wiem nie jadam:)....

Joanna K.-P. pisze...

"Iga stoi na lodzie" a "Asia tańczy z KitKatGirlsami" :)
Wyjdziesz za mnie? :)

Iga pisze...

Asica: osoby będące już w związkach mnie nie interesują :)

(nie dotyczy niebieskookich brunetów)