Na wczorajszym kameralnym spotkaniu u mnie w domu z piękną A. i K. zostały ustalone zasady bycia u mnie. Zatem:
- lód w lodówce i wino w kuchni są zawsze
- jemy
- można siedzieć w rozpiętych spodniach
- można bekać
- nie można robić zdjęć z fleszem
- jemy
- mówimy w kolejności wyznaczonej przez moderatora dyskusji
- gdy moderator jest nieprzytomny, przekrzykujemy się
Moja słodka Bianusia musi być zawsze w centrum uwagi, tym razem nie mogło być inaczej.
Tylko, że ona ma z tym pewien problem :)

"No i czego mnie ciągasz?"

"Super. Możesz mnie już odstawić z powrotem?"

"Tonight you die in your sleep"

"aaaaaaaa ludzkie zarazki !!!"

"a z tobą rozliczę się później zdrajczynio..."
I może znajdę odpowiedź na to, jak to jest możliwe, że po trzech dziewczynach zostało do umycia 6 kubków, 4 szklanki i jeden kieliszek.
A jeżeli już mówimy o niezobowiązujących spokojnych spotkaniach towarzyskich, to Sowa, która jest moją blogową guru i wielką inspiracją i jest najlepsza na świecie, ma dziś urodziny. Imprezę zaczęła już w piątek a w sobotę rano serwisy informacyjne trąbiły o trzęsieniu ziemi na Górnym Śląsku :)

Sto lat Sową :*