Pojechaliśmy z D. na jeden dzień do Atlantic City.
Wszystkie hotele były połączone są ze sobą przejściami, tak że można było przechodzić z kasyna do kasyna bez wychodzenia na zewnątrz.
Na fliperach mam wszystkie rekordy, wygrałam na automatach 40 $, przegrałam 60 i było super!
W cenie biletu autobusowego był też bufet "płać raz, jedz ile chcesz" i gdyby nie ból brzucha z przejedzenia, to pewnie byśmy tam siedzieli do ciemnej nocy(zawsze sialiśmy straszną wiochę więc i teraz napakowaliśmy sobie na 17 talerzy pół hurtowni spożywczej "bo za darmo").
Ale wyszliśmy w końcu na zewnątrz i moim oczom ukazał się Ocean.
I zakochałam się.
Nie, nie i jeszcze raz nie. To nie jest to samo co Zatoka Gdańska!!
Muszle, ciepła, czysta woda,wysokie fale.. nawet mewy są inne!
D. mówił na to zdjęcie "Strażnik Texasu" :)
Byliśmy zachwyceni. D.powiedział, że na pewno tu jeszcze wrócimy.
I to były najlepsze urodziny w moim życiu.