Zbiera mi się na płacz, gdy trzeba przyszyć guzik i jestem w stanie wymasować mojej A. stopy za to, żeby to za mnie zrobiła.
Jednak nadszedł ten moment, w którym nawet ja - królowa świata - musiałam wziąć igłę z nitką do ręki.
Bianka musiała mi "pomóc".
Jowita zorganizowała u siebie w domu imprezę przebieraną. Tematyka - postaci z filmów i bajek.

Sh. sam sobie zrobił kostium batmana z czarnego brystolu i prześcieradła ("z Ikei!!"). Tylko wyciął za małe dziurki na oczy :) Tu dodatkowo w peruce policjanta :)


I innych takich atrakcji typu butelka wódki w pokrowcu w lisa.
I teraz stoję przed wyzwaniem dziesięciokrotnie większym niż uszycie fartuszka.
Z głową, która z całą pewnością zaraz rozleci się na tysiąc małych kawałków, muszę obrać dynię na konfitury.
1 komentarz:
Szycie czegokolwiek to dla mnie praca gorsza niż łupanie kamulców...
Konfitury z dyni? Sama je będziesz produkować? Jesteś baba-dziwo! Szacun!!!
Prześlij komentarz