sobota, 31 października 2009

Moja wesoła miniatura literacka została już opublikowana, więc wklejam ją Wam tutaj.

"Wszystko"

- Mówię ci, była jazda.
- Jazda?
- To znaczy, że było fajnie.
- Jazda. Jazda to może być szybka lub konna.
- Mamo, mówiłem, że było fajnie.
- Nie ma takiego słowa jak "fajnie". Mogło być miło, zabawnie, sympatycznie. "Poznałem wielu interesujących ludzi, mamo". Nie mogło być fajnie.
- OK. Nie było fajnie.
- Jazda. Skąd takie słowo? Jazda może być na kuble. Jak w tym opowiadaniu.
- Spadałem i nie mogłem przestać, mamo. Nie było żadnych ludzi. Byłem sam.
- Może być też próbna jazda.
- OK, mamo.
- "OK" to nie jest polskie słowo. Pokażę ci. Jest słownik. Wszystko jest w słowniku. Jest "okaryna", jest "orcha". Ale nie ma "OK". Więc nie było "OK.". "Spędziłem fantastyczny wieczór, mamo". Ale nie mogło być "OK.".
- Nie było. Niczego nie było. Umierałem, mamo.
- Jest też "orchidea" i "okrasa".
- Jechałem na tym kuble, mamo, w czarną przepaść i nie mogłem się zatrzymać. I zginęło wszystko, co znałem. Orchidea, orcha i okrasa. I była tylko ta przepaść i wiedziałem, że umrę.
- Widzisz? Wszystko jest w słowniku.
- A gdzie byłem ja?
- Też w słowniku. Musisz tylko powtarzać: "orchidea, orcha, okrasa... orchidea, orcha, okrasa".