Zostały nim moje ulubione spodnie. Gdy wszystko jest powiedzmy, że na znośnym poziomie to się swobodnie w nie wbijam i radośnie w nich hasam:

Od pewnego czasu spodnie te leżą w najgłębszych czeluściach mojej szafy, bo nawet jeśli bym się jakimś cudem w nich zapięła, to wyglądałabym jak baleron owinięty sznurkiem. Póki co, mogę je jedynie założyć sobie na głowę i zawiązać nogawki w fantazyjną kokardę.
Dlatego postanowiłam schudnąć a Z. poleciła mi dietę plaż południa.
I chociaż na początku twierdziła, że to dieta polegająca na zakopywaniu się w piasku, to w końcu przyznała, że chodzi o wyeliminowanie z posiłków węglowodanów. Tzn. że nie można jeść pieczywa, ziemniaków, makaronu, mąki, słodyczy i owoców. Spytałam ją, co w takim razie jadła. I powiedziała, że kiełbasę toruńską i wódkę. A ja nie jem czerwonego mięsa, więc no cóż, trzymajcie kciuki.
Poza tym nie będę miała problemu z niejedzeniem, bo od dziś nie mam pracy.
16 komentarzy:
Szkoda że obcięłaś tę bardziej szczęśliwą część zdjęcia... Olsztyn, Kortowiada...
Tej najlepszej części nie było na tym zdjęciu.
To ja tylko przytulam i pocieszam :***
To jak nie jesz czerwonego mięsa to na bank schudniesz. Wpadaj jutro dziś na czekoladę i sery z pleśnią.
Ok! W sumie i tak zaczynam od poniedziałku. Albo wtorku.
A, żeby nie było - nie przytulam i pocieszam z powodu spodni, bo na głowie na pewno wyglądają równie ładnie :) Powodem jest ostatnie zdanie.
A jeszcze pisząc o spodniach - one się nie skurczyły w praniu? W Polsce są takie straszne pralki... Robią dziury w ubraniu i kurczą je. Jak myślisz? :)
o.. o.. pralki są złe... wiesz co zrobiły z moją koszulką w paski? Przegryzły ją! A swoją drogą, kij z czerwonym mięsem, dziewczyno, drób i ryby są zdrowsze. Widziałaś reklamy w TV? Jedz ribi.
Ryby mają ołów :P
To o której wpadasz?
Nie ma takiej opcji Asiu. Rozchorowałam się, znając Ciebie, zaraz byś też chora była. Nawet z Agą się nie całuję, żeby jej nie zarazić.
Buły też nie całuj ;) To chowam czekoladę i czekam na Twoje ozdrowienie (a kto wie, może wpadnę z rosołkiem :P).
A ja tak myślałam że wyciągnę Cię na balety ;)
No way, jutro jadę do Mamy, bo kolędę ma i mówi, że 'nie będzie siedzieć sama z księdzem jak głupia'.
Dieta plaż??? to chyba trzeba po prostu popierdalać po tej plaży to sie może schudnie .... Czemu ja taka gruba jestem god dam it :(
A tak na marginesie to to jest South Beach Diet - czyli plaż południowych łosiu.... ale dzięki twojemu zajebistemu bykowi jak wpiszesz w google "Dieta plaż północy" to twoja stronka jako pierwsza wyskakuje ty rumcajsie jeden.
Halineczko bo ja mieszkam na północy, więc moja będzie North Beach :p I nie możesz być gruba, co Ty opowiadasz, przecież mieszkasz w Gdyni, to jak na plaży, no nie?
Wszyscy chyba obecnie cierpimy na dylemat: skąd te kilogramy i kolejny: jaka to ta cholerna dieta cud? Ja stwierdziłam, że już przytyłam, więc jak dziś zjem albo nie zjem to nie zmieni to faktu, a więc znów zjadłam ziemniaki, chleb, słodycze i owoce ;p
będę myśleć o Tobie, wpieprzając dzisiaj ostrego na cienkim
Prześlij komentarz