Prezent od E. i jego M. miał przyjść na Święta, więc z początkiem stycznia pojawiła się lekka nerwówka i parę obelg w kierunku pań na poczcie i listonosza.
Wczoraj jednak paczuszka przyszła. I dostałam tłustego pingwinka i .. bluzkę z pandą!
I chyba nie ucieszyłabym się z tych podarków, gdyby przyszły wcześniej tak jak ucieszyłam się wczoraj, gdy dołowałam się brakiem pracy i wielkim tyłkiem.
Więc chyba jednak jest jakaś siła, która sprawia, że wszystko, co nas spotyka, dzieje się w odpowiednim czasie.
Dzięki wielkie :*
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
Nie ma za co :*
Prześlij komentarz