Śmiesznie, bo gdy weszłam do domu Mamy, okazało się, że kotka sąsiadów wskoczyła przez okno i sobie paradowała po pokojach. A ja dopiero po chwili zorientowałam się, że kot w mieszkaniu to wcale nie taka (oczywista) oczywistość.
I śmiesznie było głaskać kota, która ma nos.
Weekend w E. jak zwykle pracowity.
Robiłyśmy malowanie, podlewałyśmy ogródek, paliłyśmy ognisko, wydałyśmy wszystkie pieniądze na ciuchy, ćwiczyłyśmy jogę, aż coś mi strzeliło w krzyżu, oglądałyśmy Dodę z Nergalem w Sopocie i zrobiłyśmy górę naleśników.
A potem zasłużony odpoczynek.
I wróciłam do Bianki.
A Kasia Wilk na festiwalu była genialna. Nawet z tym kapciem z gipsu.
niedziela, 23 sierpnia 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz