poniedziałek, 21 czerwca 2010

Jak się integrowałam

Bo chociaż znamy się już ponad rok, to czemu nie mamy poznać się jeszcze lepiej? :)


Nad całością czuwała błogosławiona Bolesława Lament.

Bianka i jej stały rytuał.



Pamiętacie, jak człowiek był mały i strasznie głupi i zawsze leciał na koniec autokaru, żeby być jak najdalej "od pani", a potem mama waliła w szybę i krzyczała "nie siedź na kole, bo się porzygasz!"?
Pewne rzeczy się nie zmieniają :)


A na miejscu jak to na wyjeździe służbowym:

Konferencje...


Szkolenia...


I gry zespołowe.




I tymi rękoma zdobyłyśmy dwa punkty dla Gdańska i prawie wygraliśmy z Warszawą!
Bo integracja integracją, ale nasze i tak musi być na wierzchu ;)

5 komentarzy:

zgaga pisze...

Czy ten Chomik nie powinien być przez samo H?...

Iga pisze...

a czemuż to?:)

zgaga pisze...

NIe, no sorry! Ale ta ręka na Twoim pośladku... Tak mi się skojarzyło bez sensu...

Neskavka pisze...

Lubię takie integracje..
Zgago-a fe! Gdzie się patrzysz!

asia wu pisze...

A z kim to zamienilas sie na koszulke Basiu Ty moja?