Nadszedł lipiec a wraz z nim pierdylion stopni w cieniu i ciężka praca ludzi niosących światu informację. A jest o czym informować, bo do Gdyni znów zawitał Open'er.
Niewiele zatem myśląc ruszyłam żwawo w drogę na Babie Doły, gdzie dotarłam po 2 godzinach podróży ze spoconymi ludźmi.
A na miejscu ciężka, wytężona praca.
Ciężka, ciężka praca.
Był tam również Sh. jednak tym razem jako swoje alter ego. Efekty jego pracy zobaczycie TUTAJ.
A na Festiwalu fenomenalne Skunk Anansie, niedobra kiełbasa z grilla, pokazy mody, woda o smaku piwa, gubienie się ludziom, odnajdywanie ludzi, niekończące się wędrówki i pomarańczowy księżyc.
A także Kuba, który woził moją szanowną osobę przez trzy dni do domu. Efekty jego pracy znajdziecie TUTAJ.
A lipiec toczy się dalej, co widać bardzo wyraźnie na mojej ścianie w kuchni:
Tylkowski jak zwykle się nie myli. Dobrze wie, że jutro przyjeżdża Pegaz i że będziemy opalać swoje obłe ciała.
I zakwitła mi pierwsza maciejka. Więc szkoda czasu na komputer. Idę ją afirmować na balkonie!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
4 komentarze:
Spadaj :P
A mnie maciejka wyschła, mimo podlewania! Co mi teraz zapachnie pod tarasem??? Buuu!
Zanim doczytałam, że to maciejka, to sie zastanawiałam, co to za egzotyczna roślina :D
Tak ufociłaś, że byłam przekonana IŻ to ma 2-3 metry wysokości
:-)))
Obejrzalam "W chmurach". Boze, jak mi smutno!!!!
Prześlij komentarz