niedziela, 27 grudnia 2009

Przy stole

Święta minęły mi przy stole.


Gdy stałam się jedną wielką rybą po grecku, wstałam od stołu i popłynęłam na spotkanie z moimi ludźmi na starówkę, gdzie czekał mnie kolejny stolik.

I tu oficjalnie napiszę: był także Krzysztof i Izabela, wierni czytelnicy mojego zielonego bloga, których - jakże niesprawiedliwie - omijałam do tej pory w swoich fascynujących notkach :)

Po tym, jak doturlałam się z zapasem sałatki jarzynowej do Gdańska, miałam ciężką rozmowę z Bianką.
Powiedziała mi, co myśli o tym, że ją zostawiłam i że chyba oszalałam, jeśli myślę, że to się powtórzy za rok.

I obejrzałam Love Actually. Pobuczałam się, jak Marc Darcy oświadczał się tej lasce i specjalnie nauczył się dla niej portugalskiego, a ona potem schodziła z tych schodów i powiedziała "yes" i się całowali.

Film z bardzo pozytywnym przekazem. Udowadnia, że osoby takie jak Keira Knightley czyli zezowate i z wystającą dolną szczęką, mogą grać w filmach i to główne role!

Słodkie.

4 komentarze:

Ellinael pisze...

Ja zdecydowanie wolalem portugalska siostre. Stupido!

Sowisko pisze...

Keira rządzi. Co prawda Janek ma większe cyce od niej, ale odkąd zagrała w Pokucie, jest mi bardzo droga. :)

Neskavka pisze...

Masz absolutna rację.Wszystkie aktorki są zezowate i koślawe...
Marc Darcy jest boooooski!

Sowisko pisze...

co Ty taka niepisząca ostatnio?