Pojechałyśmy z Kasią do orłowskiego Klifu z misją.
Miałyśmy obadać nowy sklep Marks&Spencer i kupić prezent dla mojej chrześnicy.
To, co najbardziej przykuło moją uwagę w nim, to te pudełka. W środku nich są gumy w kształcie pingwinów i ryb.
Czy może być coś lepszego?!
Gdy pytałam tatę Nuny, co mam jej kupić pod choinkę, odpowiedział tylko: "polly pocket z ubraniami, nie wiem, co to jest, ale było na liście dla św. Mikołaja".
Niestety okazało się, że polly pocket to lalka wielkości palca zrobiona z jakiegoś plastiku, z równie plastikowymi ciuchami, wszystko warte jakieś 5 złotych.
Oczywiście kosztowało znacznie (znacznie) więcej.
Ale coś mi mówi, że gdybym dała Nunie elementarz, to nie dostałabym tytułu Cioci Roku.
I ciekawa jestem, czy św. Mikołaj przeczytał też moją listę.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
Przeczytał na pewno! Inna sprawa co z tej listy zrealizuje...
cieżko (dla portfela i konta za to zbyt lekko) być chrzestną.no ale tytuł Cioci Roku za darmo nie będzie przecież;)
Prześlij komentarz