sobota, 14 stycznia 2012

Chorobowe

Nigdy do tej pory nie byłam na chorobowym, więc nie wiedziałam, jak to jest.
Dlatego miałam cały ten dzień zaplanowany.

Segregowanie ubrań (noszę; nie noszę, ale będę nosić; nie będę nosić, ale nie wyrzucę; wyrzucę, więc położę tutaj), segregowanie przepisów (zrobię; zrobiłam i było niejadalne; nie zrobię, ale poudaję, że zrobię) i mycie podłóg.
Otóż w myśl zasady "zawsze wszystko jest inaczej" rzeczywistość okazała się różnić od moich wyobrażeń.


Gdy tylko nie leżałam obłożona chusteczkami i kotami, inhalowałam się z kocem na głowie.



Cały dzień spędzony tylko z kotami dał mi możliwość obserwacji tego, co zazwyczaj robią, gdy my jedziemy do pracy.




Okazuje się, że jeśli nie wchodzą na parapety i regały, nie zjadają lampek choinkowych, to po prostu śpią.

Czytałam kiedyś, że koty wyczuwają chore miejsce u człowieka i właśnie na nim siadają. To chyba prawda, bo gdy chciałam skorzystać z kompa, Bianka usiadła między moją twarzą, a laptopem. Mogłam jedynie sięgnąć po telefon.



I tak o. Ja tu sobie choruję, a w tym czasie zmieniła się pora roku:


2 komentarze:

Anonimowy pisze...

bardzo, bardzo się cieszę, że "wróciłaś" na bloga. Zorientowałam się dopiero dziś i będę często zaglądać. Pozdrawiam ciepło!

Iga pisze...

hej hej, też pozdrawiam, kim jesteś?:)