To szynszyle A., która pięknie śpiewa!

Razem z Michałem zaprosili nas do siebie na wieczór, który okazał się być wieczorem latino :)
Po pierwsze, szynszyle:
Po drugie pyszna szama, niemal meksykańska i na ciepło :)
Po trzecie heyah banana, którą w nocy po powrocie nazwałam na Facebooku "hyeah bannah", co może świadczyć o tym, jak hojną barmanką jest A.,która pięknie śpiewa. (Przepis jest dziecinnie prosty, do kieliszka o wyglądzie wysokiej próbówki wlewacie sok bananowy, a potem delikatnie dolewacie wiśniówkę - pierwsze 4 jeszcze wychodzą ;) )
Po czwarte: jako osoby, które głęboko cenią sobie również strawę duchową, pograliśmy w super grę karcianą Hawana, aż do momentu, w którym wygrałam.

Były również szalone pląsy w wykonaniu A. i moim, które zawstydziłyby samą Beyonce, gdyby tylko tego wieczoru znalazła się na Kamiennym Potoku w Sopocie.
Ale z pewnością zawstydziły Pegaza i Michała, którzy byli dość zażenowani.
I jeszcze na koniec coś z cyklu 'Najlepsza rzecz na świecie':

śrubokręt dla Barbie!!!!
I Bąbel zaraz po tym jak mnie ugryzł, jeszcze przed tym jak próbował uciec.

2 komentarze:
Zmiany Zmiany Iga:d.
O wieczorze słyszałam same najlepsze...
Zgaga
Prześlij komentarz