sobota, 3 kwietnia 2010

Kwiecień czyli historia pewnego żartu

Chociaż nie uważam się za osobę szczególnie lotną, to zdarzają mi się momenty chwały, gdy to wpadam na świetny pomysł.

Tak jak 1. kwietnia.
Siedziałam w pracy przy komputerze i nagle stało się. Wpadłam na świetny pomysł.

W ramach prima aprilis postanowiłam na swoim Facebooku napisać, że jestem zaręczona.


To, co zaczęło się dziać kilka sekund po tym, trochę mnie przerosło.
Wieść o tym, że wejdę w ten jakże radosny i piękny stan cywilny przedrozwodowy poniosła się aż za Ocean.
Zaręczona pobyłam przez jeden dzień i muszę Wam powiedzieć, że nie jest to takie najgorsze uczucie, polecam.
I pozdrawiam Adama vel. "patrząc na twoje doświadczenie mogłem uwierzyć, że to nie był prima aprilis".


Było nie było, przyszły Święta.

We dwie z Mamą walczymy z tą Wielkanocą.



I idzie nam całkiem nieźle.


Wesołych Świąt Kochani!

7 komentarzy:

Koktajl ze snów pisze...

wesołych :)

ależ tu wiosennie.

och. może to nie będzie żart, niedługo na pewno będziesz mogła się tym pochwalić na fac. :) mam nadzieję, że uwierzą po tym co się stało 1 kwietnia.

Anonimowy pisze...

A czemu ja jestem po imieniu a nie jak inni fajni ludzie po literce?:) chcę być A. który wspaniale gotuje, albo A. który jeździ Golfem albo A. który chciał mieć kiedyś kabaret hahaha - adaho

Iga pisze...

Chaos - ja sama nie uwierzę :)
Adahohoho - będziesz A., który ma zespół :]

Sowisko pisze...

po co wsadziłaś jajko do herbaty? :) ha! i udało mi się Ciebie nabrać, mlecheche

Ellinael pisze...

Podłość ludzka nie zna granic...

Anonimowy pisze...

Ale ja mam 2 zespoły!!!

zgaga pisze...

Czy Pegaz wie o żarciku? Może Mu to da do myślenia... Kciuki trzymam i radosnego Świętowania życzę!