piątek, 5 marca 2010

Śpiewaj i walcz

Z A., która pięknie śpiewa, widzę się rzadko. Ale jak już się widzimy, to bardzo intensywnie ;)

Oglądałyśmy głupie programy (patrz tytuł), jadłyśmy chipsy i ciastka utyskując na figurę serialowej Majki, rozmawiając o rewelacjach wyczytanych niegdyś w "Bravo" i czesząc Biankę.

"Śpiewaj i walcz" nie tylko głupotę tytułu dzieli z TVN-owskim gniotem "Kochaj i tańcz". Chaos, fatalna scenografia, dynamika programu wprost z komisji gier i zakładów - bardziej "Patrz i płacz".

Ale!
Aby ratować poziom artystyczny wieczoru, zaintonowałyśmy w duecie "Kiedyś byłam różą" Kayah i było to piękne. Jak śpiewałam to potem Pegazowi przez telefon, to wydawało mi się, że płacze, więc pewnie go to poruszyło.


Na weekend zostaję w muzycznych klimatach, bo wybieram się PROSZĘ JA WAS DO WARSZAWY na koncert.


Stolico, Krzysztofie Ibiszu, nadchodzę!

7 komentarzy:

inny niż wszyscy pisze...

Tu do mnie? A co to za koncert?

Iga pisze...

Florence and the Machine

Sowisko pisze...

"Kiedyś byłam różą" śpiewałam, kiedy Kayah dawała sobie wpuścić granat do ust i wybuchnąć twarz (w celach upodobnienia do homo sapiens). :)

Sowisko pisze...

A na Śląsk to kiedy się wybierasz, młoda damo? Trza obechlać fakt, że będę rejestrować, rejestrować i rejestrować swoją działalność gospodarczą jako jednoosobowe, chronicznie niewyspane, jarające jak smok, żywiące się potrawami, które zajmują rok w przygotowaniach i otyłe biuro tłumaczy. :)

Kasia M. pisze...

O noł :( Bylam na koncercie Florence tydzien temu i niestety bardzo, badzo mnie zawiodla. Poczulam sie wrecz oszukana. A na prawde bylam pozytywnie nastawiona!

Iga pisze...

Sową: niestety nie jest to możliwym, ja nie mam urlopu :/
Kasia: być to nie może, bo wczoraj Florence zmiotła całą Stodołę z nóg. Sama była w szoku, że ludzie tak zareagowali, bo było jedno wielkie szaleństwo. A co konkretnie Ci się nie podobało? Bo wczoraj wiele osób było zaskoczonych tym, że występowała tylko trochę ponad godzinę, ale to chyba ci, którzy nie wiedzą, że Florence nagrała tylko jedną płytę :) eh.. było bosko!

Kasia M. pisze...

Wiedzialam, ze ma tylko jedna plyte, ale i tak sie spodziewalam, ze zagra ok 2h ;) Ponadto Kiss with a fist, na ktory sie tak cieszylam, zagrala na poczatku (a ja sie spoznilam). W rezultacie bylam bardzo niezadowolona, ze zaplacilam taka kase za koncert, ktory trwal 1h (akurat zaczelam sie rozgrzewac) i skonczyl sie o 22 (o tej godzinie wychodze na impreze, a nie z niej wracam) :/ Gdy F. zeszla ze sceny, knajpa sie wyludnila w 5 min a ja zostalam ze swoim niedopitym drinkiem. Ale ciesze sie ze ciebie nie zawiodla! :)